piątek, 24 sierpnia 2012

"Początki czasów Van Gundy'ego", czyli "Moneyball, a sprawa Knicks cz. III"

Ernie Grunfeld i Jeff Van Gundy

       Już w pierwszych meczach Miami Heat z Patem Riley na pozycji trenera, prezydenta i współwłaściciela, można było łatwo dostrzec różnicę w stylu gry prezentowanym przez drużynę z Florydy, a fizyczną i twardą grą osieroconych przez niego Knicks. Nowojorczycy Rileya nie odzwierciedlali jego systemu, czy nowej wizji prowadzenia zespołu. Riley był bardziej rzemieślnikiem, niż wizjonerem, który stara się narzucić swój system gry drużynie bezwzględu na jej predyspozycje. Znał dobrze swoich graczy, ich mocne oraz słabe strony. Sposób prowadzenia drużyny przez Rileya pozwalał na wydobycie z zawodników ich najlepszych cech. Gracze Knicks nie byli tak utalentowani, jak zawodnicy Chicago Bulls, ale nie brakowało im serca do walki i siły fizycznej. Riley dlatego też obrał drogę twardej obrony i brutalnej gry, w której Knicks nie mieli sobie równych. Stworzył tożsamość Knicks pierwszej połowy lat 90-tych. Jego odejście nie przyczyniło się do zaniknięcia tej tożsamości u zawodników, którzy przez większość swojej kariery grali koszykówkę opartą na ostrej i bezpardonowej grze. Co więcej duża część tych zawodników prawdopodobnie nigdy nie miałaby szansy na takie rozwinięcie swoich karier, gdyby nie styl prowadzenia drużyny przez Pata. Na nowego trenera chcącego zmienić styl Nowojorczyków czekało naprawdę trudne zadanie.

POCZĄTEK I KONIEC NELSONA

Dave Checketts, jeszcze przed wytransferowaniem Rileya do Miami (pozwolono mu odejść po uzyskaniu od Heat ich praw do wyboru w najbliższym drafcie), zdecydował się na zatrudnienie Dona Nelsona jako nowego trenera Knicks. Nelson niespełna cztery miesiące wcześniej przechodził przez burzliwy okres w swojej karierze jako trener Warriors. Ten czas był dla niego do tego stopnia trudny, że oficjalnie ogłosił przejście na emeryture. Oferta Knicks okazała się na tyle kusząca, że Nelson postanowił zmienić swoje plany i powrócić do profesjonalnego sportu.

Nelson różnił się od Rileya sposobem prowadzenia drużyny. Nie tworzył systemu gry drużyny na podstawie posiadanych elementów, ale starał się narzucić zawodnikom swoją wizję gry zespołu- w przypadku Knicks niekoniecznie pasującą do predyspozycji graczy. Knicks od lat opierali swoją grę na umiejętnościach defensywnych, lecz nowy trener planował w znaczący sposób zmienić ten styl. Nelson chciał narzucić szybsze tempo rozgrywania akcji ofensywnych, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę, że najważniejsi gracze w jego drużynie właśnie wstąpili lub przekroczyli 30 rok życia (Starks 30 lat, Oakley 32, Ewing 33, Harper 34). Don zmniejszył długość oraz intensywność treningów, aby nie zamęczać już nieco zaawansowanych wiekowo liderów Knicks. Doświadczonym zawodnikom Knicks, przyzwyczajonym do trzygodzinnych sesji treningowych Rileya, nie spodobał się nowy reżim oraz luźne podejście do treningów (Oakley otwarcie krytykował sposób przygotowania drużyny). Nowojorczycy po przyzwoitym starcie w sezonie 1995-96, z bilansem zwycięstw do porażek 19-7, zaczeli zdecydowanie obniżać loty. Był to efekt braku poparcia zawodników dla systemu nowego trenera. Nelson chciał wprowadzić rewolucję, a zawodnicy Knicks nie byli gotowi na jakiekolwiek zmiany. 

Jeszcze w lutym wymieniono zmagającego się z kontuzjami Charlesa Smitha i Monty Williamsa za J.R. Reida, Brada Lohausa oraz pierwszorundowy pick z draftu 1996 (zamieniony na Johna Wallace'a). Niespełna dwa tygodnie później, 28 lutego, Nowy Jork opuścili też Doug Christie, Herb Williams (wrócił po 10 dniach), w miejsce któych zostali pozyskani Victor Alexander i Willie Anderson. Trudno, aby dokonane transakcje wzmocnieniły szeregi drużyny- raczej miały na celu oczyszczenie salary cap przed wakacyjnym otwarciem rynku wolnych agentów. Nelson jednak snuł bardziej ambitne plany i jeszcze przed zamknięciem okienka transferowego chciał się pozbyć utrudniających mu kontrolowanie zespołu, Starksa i Ewinga. Ponoć Knicks byli bliscy wymiany Starksa za Vinny Del Negro ze Spurs, jednak ostatecznie GM Nowojorczykó, Ernie Grunfeld nie zgodził się na tę transakcję. Ewing kilkukrotnie zgłaszał trenerowi swoje uwagi odnośnie gry ofensywnej zespołu- nie podobało mu się jego ustawienie w ataku, w którym znajdował się daleko od kosza. Ewing w oczach Nelsona nie należał już do elitarnej czołówki zawodników ligi i dlatego też ograniczał jego rolę w zespole. Środkowy Knicks w systemie Nelsona przestawał być go-to-guyem. Ofensywa częściej przechodziła przez ręce Anthony Masona, któremu powierzono rolę piont forwarda (najwyższa średnia asyst w zespole- 4.4 na mecz). Ponadto dużo akcji było rozpisanych na grę Masona w post'cie, który pomimo zwiękosznej roli w zespole, też narzekał na brak ciągłości w rozgrywaniu akcji ofensywnych Knicks. Według mediów, swego rodzaju dolaniem oliwy do ognia było posadzenie na ławce Johna Starksa. Nelson zaczął sprawiać wrażenie jakby stracił kontrolę nad sytuacją i całkowicie się poddał, a zawodnicy przestali reagować na jego polecenia. Ernie Grunfeld podjął decyzję o zwolnieniu Dona, który był jego trenerem za czasów gry Grunfelda dla Bucks. Nelson później przyznał, że kochał wszystko w Nowym Jorku oprócz drużyny i jej zawodników. W jego planach Ewing w następnym sezonie miał się stać druga opcją drużyny, lecz dumny zawodnik nie chciał zgodzić się z nowa rolą. Knicks, mających bilans 34 zwycięstw i 25 porażek, przez pozostałą część sezonu miał poprowadzić wieloletni asystent, Jeff Van Gundy. 

GRUNFELD DAJE SZANSĘ DOTYCHCZASOWEMU ASYSTENTOWI TRENERA

Od Jeffa nie oczekiwano zbyt wiele i raczej nie wróżono mu długiej przyszłości na pozycji trenera Knicks. Był to zabieg mający na celu odświeżenie wizerunku zespołu przed rozpoczęciem polowania na wolnych agentów, z którym wiązano wielkie oczekiwania. Nawiązując do słów Ewinga, każdy w lidze wiedział, że pod przewodnictwem Nelsona zapanowała zła atmosfera w drużynie i nikt nie chciałby stać się częścią teamu o takiej reputacji (władze drużyny z Garden mieli wtedy na oku Reggie Millera i Juwana Howarda). Już w momencie nominacji Van Gundy'ego na trenera, zaczęto szukać jego następców- wśród potencjlanych kandydatów wymieniano Phila Jacksona (tak to już trwa 15 lat) oraz Larry'ego Browna.

Van Gundy rozpoczął swoją karierę głównego coacha od porażki z Sixers 8 marca 1996 roku, lecz już dwa dni później w następnym meczu jego drużyna rozgromiła będących na fali Chicago Bulls 104-72. Było to naprawdę niebylejakie pierwsze zwycięstwo w karierze trenera Van Gundy'ego, któremu udało się tego dokonać grając piątką Harper, Davis, Mason, Reid, Ewing. Była to dopiero 7 porażka 'Byków' w sezonie i nie pomogły im nawet 32 punkty Jordana (szkoda, że tak rzadko się wspomina o tym spotkaniu). 

Niedoświadczony trener do końca sezonu regularnego wygrał jeszcze 12 meczy i Knicks skończyli na drugim miejscu w Atlantic Division z bilansem 47-35. Co najważniejsze zyskał przychylność swoich zawodników. John Starks przyznał, że po zmianie trenera gra w koszykówke znowu zaczeła sprawiać mu przyjemność. Van Gundy po 'zmieceniu' Cavs w pierwszej rundzie Play-Offs, udowodnił że ma zadatki na dobrego coacha. Dlatego nawet porażka Z Chicago Bulls w kolejnej fazie rozgrywek nie wpłyneła na decyzję o jego pozostaniu w drużynie w dotychczasowej roli. Knicks postanowili budować nowy team mając u sterów młodego i obiecującego trenera.

Allan Houston słucha uwag Van Gundy'ego

PIERWSZY PEŁNY SEZON VAN GUNDY'EGO W ROLI TRENERA

Przed sezonem 1996/97 Knicks mieli dużą swobodę finansową związaną ze zwiększonym miejscem w salary cap. Równie duże były oczekiwania co do zakupów nowych zawodników oraz osiągnięć w zbliżających się rozgrywkach, czyli w dwóch słowach- 'Nowojorski Hype'. Jedną z głównych przyczyn poluzowania miejsca na liście płac była diametralna obniżka pensji Patricka Ewinga w nadchodzącym sezonie- $3 miliony, przy blisko $19 milionach rok wcześniej. Don Nelson w kontrakcie Ewinga widział dużą wartość na rynku transferowym, lecz wraz z jego odejściem Ernie Grunfeld zapewnił, że widzi Pata kończącego swoją karierę w barwach Nowjorskiej drużyny. Knicks szukali szansy w wzmocnieniu i odmłodzeniu zespołu poprzez wymianę dwójki z trzech następujących graczy- Anthony Mason, Charles Oakley oraz John Starks. Jeszcze przed dokonaniem jakichkolwiek wymian menedżment Knicks dokonał trzech wyborów w silnym drafcie 1996, w którym to nowymi zawodnikami w drużynie z Wielkiego Jabłka stali się skrzydłowi John Wallace (18 numer w drafcie) i Walter McCarty (19 numer) oraz Dontae' Jones (21 numer). Wszyscy trzej pierwszoroczniacy później okazali się być niewypałami, lecz trudno winić o zły wybór menedżment zespołu, gdyż najlepsze prospekty zostały zgarnięte z wcześniejszymi numerami. Jedynie pretensje można mieć o pominięcie Ilgauskasa, ale czy ten miałby szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności w zespole, którego liderem był inny center? 

Do najatrakcyjniejszych nazwisk na rynku wolnych agentów należeli wcześniej wspominani Miller i Howard oraz Latrell Sprewell i Allan Houston. Po szybkich negocjacjach do Nowego Jorku udało się ściągnąć ostatniego z nich. Oprócz Houstona z datą 14 lipca 1996 nowymi zawodnikami Knicks stali się Chris Childs i Larry Johnson. Po zdecydowaniu się na nieprzedłużanie umowy Harpera, Van Gundy potrzebował startera na pozycję numer jeden, który mógłby liczyć na wsparcie z ławki od Charlie Warda. Zdecydowano dać się szansę mającemu dobry sezon w New Jersey Childsowi, choć doskonale zdawano sobie sprawę z jego wcześniejszych problemów z nadużywaniem alkoholu. Allan Houston w momencie podpisywania kontraktu z Knicks miał w NBA wyrobioną markę wyborowego strzelca (drugi najlepiej punktujący gracz Detroit, za Grantem Hillem, ze średnią 19.8 punktów na mecz). Co ciekawe Houston jeszcze jako zawodnik Tennessee Volunteers w NCAA pobił rekord drużyny w sumie zdobytych punktów w trakcie kariery należący wcześniej do Ernie Grunfelda, który to właśnie ściągnął Allana do Knicks. L.J. jako zawodnik Hornets miał już na swoim koncie dwa występy w Meczu Gwiazd oraz został powołany do reprezentacji USA na Igrzyska w Atlancie. Childs i Houston byli wolnymi agentami, natomiast Johnson został pozyskany w wymianie, w której to Anthony Mason oraz Brad Lohaus powędrowali do Charlotte. Warto zwrócić na ewolucję jakiej dokonał Mason jako zawodnik Knicks, który zaczynał swoją przygodę w Nowojorskiej drużynie pełniąc rolę podkoszowego osiłka i speca od neutralizacji przeciwników, a w ostatnim sezonie był odpowiedzialny za rozgrywanie akcji ofensywnych swojego zespołu. To tak jakby Ivan Johnson za kilka lat miał pełnić rolę Point Forwarda w Atlanta Hawks- wyobrażacie sobie coś takiego? 

Niespełna dwa tygodnie później oddano Huberta Davisa do Toronto Raptors w zamian za wybór w przyszłorocznym drafcie. Ważnym dodatkiem do Knicks stał się również weteran Buck Williams, który miał być podkoszowym zmiennikiem Ewinga i Oakleya. Podpisano też wolnego agenta Herba Williamsa oraz zwolniono Gary Granta i J.R. Reida. Najważniejszymi pytaniami przed zbliżającym się sezonem, było to czy starzejący się frontcourt wytrzyma tempo gry oraz jaki wpływ na grę Johna Starksa będzie miało odsunięcie go od pierwszej piątki, w której jego miejsce zajął Houston. Jak się później okazało nikt w lidze nie zaprezentowal się lepiej w roli pierwszego rezerwowego niż Starks, który zgarnął nagrodę Sixth Man Of The Year. Ewing również zaliczył znakomity sezon znajdując się w czołówce ligi pod względem średniej ilości zdobytych punktów (22.4 PPG), zbiórek (10.7 RPG) i bloków (2.42 BPG). W trakcie tego sezonu, podczas meczu z Magic 19 listopada 1996 roku, Ewing przełamal też magiczną barierę 20 tysięcy punktów zdobytych w przeciągu całej kariery w NBA stając się 23 graczem, który dokonał tego wyczynu. Był to pierwszy pełny sezon Van Gundy'ego w roli trenera, a jego drużyna zdobyła trzeci najlepszy bilans wygranych do porażek w lidze- 57-25, który znalazł się również na trzecim miejscu w historii Knicks pod względem procentu odniesionych zwycięstw.

W pierwszej częsci rozgrywek jednak mało typował Nowojorczyków w TOP 3 zespołów sezonu regularnego. Pomimo dodatniego bilansu zawodnicy Knicks wieloktornie zostali wybuczeni przez własną publiczność. Po jednym z takich meczów, gdzie pozwolili Clippers na przeprowadzenie runu 21-0, Ewing nie wytrzymał i skrytykował fanów z Garden. Nowojorczycy odnosili większość swoich zwycięstw ze słabszymi rywalami, natomiast nie mogli sprostać bardziej wymagającym drużynom takim jak Sonics, Lakers czy przewodzący w Atlantic Division Heat. Johnson i Houston nie potrafili odnaleźć odpowiedniego rytmu gry, natomiast Childs (opuścił 9 pierwszych meczów z powodu kontuzji palca) i Buck Williams od początku grali na solidnym poziomie. Van Gundy starał się dostrzec pozytywne strony w tej trudnej sytuacji twierdząc, że Knicks mają największe szanse i możliwości ze wszystkich drużyn w lidze na poprawienie swojej gry- jak wiele dużo się nie mylił.

Przed rozpoczęciem Play Offs gracze Nowojorskiej drużyny zgolili swoje głowy na znak jedności. Jednak z tego pomysłu wyłamali się bardziej doświadczeni gracze- Patrick Ewing, John Starks i Buck Williams. Chris Child wyraził zrozumienie dla decyzji podjętej przez Williamsa stwierdzając:

'Głowa Bucka jest tak kwadratowa, że gdyby ją zgolił to wyglądałby jak toster'

P.J. Brown powalający Warda, za nim m.in. Tom Thibodeau, Van Gundy i Riley

Knicks w pierwszej rundzie spotkali się z Anthony Masonem i jego Charlotte Hornets, których gładko pokonali w trzech meczach i znaleźli sposób na powstrzymanie Glena Rice'a, który sprawiał im ogromne kłopoty w pojedynkach z sezonu regularnego. W kolejnej fazie rozgrywek przyszło się zmierzyć z podopiecznymi byłego trenera Rileya, Miami Heat. To od momentu tej serii rywalizację pomiędzy Knicks i Heat zaczęto określać mianem legendarnej. Knicks po pierwszych czterech meczach prowadzili 3-1 i wszystko wskazywało na to, że w finale konferencji ponownie przyjdzie im się zmierzyć z Chicago Bulls. Jednak pod koniec spotkania numer 5 doszło do osławionego incydentu, podczas którego walczący o zbiórkę Ward został przerzucony przez P.J. Browna poza końcową linię parkietu. Po meczu Rileya oskarżano o sprowokowanie bójki i całej sytuacji, w wyniku której zawodnicy Knicks opuścili ławkę rezerwowych. Ewing, Houston i Ward zostali zawieszeni na spotkanie numer 6, natomiast Johnson i Starks na mecz numer 7. W Miami Heat zostal zawieszony jedynie Brown. Co interesujące, przepis karający zawodników opuszczających ławkę rezerwowych automatycznym zawieszeniem na jeden mecz, został powołany do życia głównie z przyczyny zachowania Grega Anthony'ego w trakcie słynnej bójki Knicks-Suns w 1993 roku. Anthony, który nie był przebrany w strój sportowy, w trakcie szarpaniny pomiędzy obiema drużynami wyskoczył z ławki rezerwych i rzucił się z pięściami na Kevina Johnsona. Knicks ponieśli konsewkwencje swoich wcześniejszych czynów cztery lata później. Niejednokrotnie w historii NBA pojedyńcze wybryki zawodników odmieniały losy rywalizacji (tak było m.in. w przypadku ostrego faulu Kevina McHale'a na Kurtcie Rumbisie). I tym razem bójka wywołana przez Browna okazała się być swego rodzaju daggerem. Osłabieni Knicks przegrali dwa kolejne mecze i swoje nadzieje na gre w finałach NBA musieli przełożyć na następne lata. 

CDN

1 komentarz:

  1. Fajny artykul,super bylo powrocic do tamtych czasow.Czekam na C.D.N!

    OdpowiedzUsuń