piątek, 15 czerwca 2012

The CommuKnicks Manifesto


        Itensywność skóconego sezonu nie odstraszała wyłacznie graczy NBA, ale również przełożyła w czasie   plany potencjalnych blogerów. Podziwiam, każdego który nadążał za szalonym tempem rozwoju zdarzeń sezonu 2011/12 i regularnie dodawał wpisy. Dlatego też przyjmijmy, że oficjalnym warunkiem założenia tego bloga było odniesienie pierwszego zwycięstwa w Play-Offs od maja 2001, a więc od czasów kiedy w panoramę Manhattan'u wpisywały się jeszcze bliźniacze wieże World Trade Center. Równie mało imponujące wrażenie sprawia data ostanio wywalczonego mistrzostwa NBA przez Nowojorczyków, które miało miejsce w 1973 roku. To tylko dwie statystyki świadczące o charakterze fanów z Mekki koszykówi, których porównać można do koneserów wiekowego wina potrafiących czekać dekadami na dopełnianie się smakuNieprzerwanie od blisko czterdziestu lat, fani NYK nie przestają wierzyć w odniesienie ostatecznego zwycięstwa, latami doprawianego pasją i goryczą porażki. Bycie fanem Knicks jest stanem umysłu. Nawiązując do wypowiedzi Chucka D z Public Enemy: "Fan Knicks nie jest typem fana parady ulicznej. W tej drużynie nie było sukcesu od lat, a więc nie ma czego tutaj celebrować" i dlatego wśród trybun MSG nie znajdziesz przypadkowych gapiów. Okres posuchy wykluczył zjawisko kibiców sukcesu. Nowy Jork jest wypełniony koszykówka od Madison Square Garden, poprzez Rucker Park na Harlemie, osiedla Queensbridge po sam Bronx i z powrotem na Brooklyn. Możnaby rzec, że Nowy Jork jest koszykówką, mimo że ta nie jest jego najpopularniejszym sportem. Tutaj fan zna się na rzeczy i oczekuje twardej, pełnej poświęcenia gry i cieżkiej harówki. Wszystko to znajdziesz w naszym menu.

        Zdaję sobie doskonale sprawę, że nie jest to pierwszy blog o Knicks w naszym ojczystym języku. Tematyce Nowojorskiej drużyny jest już poświęcony prawdopodobnie najlepszy i najbardziej niepowtarzalny blog w Polsce, którego akcja rozgrywa się w alternatywnym świecie fantasy. Sam jestem  wielkim fanem Impresji i gorąco je polecam (tak jakby one tego potrzebowały)! Pomimo to nie martwię się o przesycenie rynku blogowo-informacyjnego produktem nowojorskim. Na Dishin nie znajdziecie opisów wewnętrznej walki pomiędzy ciemną a jasną stroną Knicks, czy ezoterycznych rozważań na temat źródła pochodzenia energii otaczajacej Melo. Znykający jest mistrzem w tym co robi i niech tak zostanie! Natomiast ten blog jest tworzony przez fanów dla fanów, co nie oznacza że przybierze on formę ołtarzyka, w którym to będziemy chwalić naszych bożków z Mekki koszykówki. Nawiązując do słów wielkiego człowieka 'religia to opium dla mas' i tego się trzymajmy (nieprzypadkowy tytuł wpisu ;). Także kilka słów o metodologii. 

        Sam jestem zwolennikiem teorii krytycznej, która to właśnie poprzez analizę i konstruktywną krytykę ma służyć ciągłemu ulepszaniu naszej rzeczywistości. Knicks daleko do ideału, a więc będzie duże pole do... krytyki. Jest to moje pierwsze tego rodzaju autorskie przedsiewzięcie, dlatego też liczę na uwagii i spostrzeżenia mogące przyczynić się do poprawy mojej składni, stylistyki, interpunkcji czy gramatyki (uwaga na gramatykę mistrza Yody!). Nie posiadam zbyt wielkiego doświadczenia w pisaniu. Do tej pory udało mi się napisać śladową ilość tekstów i kilka esejów do szkoły. Jestem 'Rookiem' jak 'Shump' w świecie blogowania i podobnie jak on potrzebuję rad Woodsona, a więc krytycznie ku lepszemu. 

        Oczywiście na Dishin będą zamieszczane najnowsze newsy i analizy wszystkich meczy czy ostatnio podejmowanych decyzji przez menedżment. Ze względu na bogatą historię Knicks będę często zaglądał wstecz do archiwów, aby odtwarzać najwierniej jak to możliwe klimaty z poprzednich dekad. Postaram się tego dokonać poprzez analize starych tekstów (Sports Illustraded itd.), czy samych nagrań wideo. Co jakiś czas znajdziecie tutaj opisy bohaterów hisorycznych (od Guerin'a przez Holzmana do Masona), postaci kontrowersyjnych (od Riley'a, przez Isiah do Marbury'ego), a nawet przybliżenie sylwetek śmiertelnych wrogów takich jak Vernon Maxwell czy Reggie Miller. Między innymi z powodu dość długiego okresu międzysezonowego (szczególnie w ostatnich 11 latach) będę uzupełniać bloga innymi materiałami- nie dotyczącymi stricte koszykówki, ale luźno powiązanymi z tematem przewodnim. Wszystko po to, aby nieco urozmaicić nasze menu i skorzystać z bogactwa tematów jakich dostarcza nam Nowy Jork. Będę odkrywał kulturę towarzyszącą naszym Knicks, bo przecież co mecz wybitne postaci wypełniają trybuny MSG (od Woody'ego Allen'a, przez muzyków z Beastie Boys do samego Joey'ego Tribbiani). Jak pewnie zauważyliście podczas obecnego sezonu Mekka koszykówki, o dziwo samą koszykówką nie żyje- przez kilka meczy byliśmy świadkami okrzyków dopingujących Nowojorskich Giants. Na Dishin and Swishin pojawią się wpisy o lokalnych drużynach z innych dyscyplin sportowych (Yankees, Mets, Giants, Jets, Rangers, Islanders i raczej odpuszczę sobie Nets). Wszystko po to aby nieco przybliżyć kulturę Knicks, odsłonić otaczający ich obraz i w końcu by doświadczyć szerszej palety smaku. Zresztą, kto z nas się nie cieszył gdy Giants dokopali w Super Bowl Pats'om z Nowej Anglii. Skoro naszym futbolowym kuzynom udało się skosztować smaku zwycięstwa- teraz nasza kolej na odkręcenie korka blisko czterdziostoletniej butelki. Wznieśmy toast za Knicks!

5 komentarzy:

  1. Blog-osławię temu projektowi tak dlugo jak nie odbije się to na Twojej absencji na NI. Wytrwałości w boju!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję mistrzu! Możesz liczyć na moją lojalność! Nigdy nie wystąpie z Zakonu Nowojorskich Impresji ;)

      Usuń
  2. Good Luck NykKamil
    Knickerbocker

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo piknie bardzo piknie!najlepsza strona o koszu, najciekawsze informacje!;]dzieki za te wiedze!pzdr brat^^

    OdpowiedzUsuń