To był mecz krzyżujących się z sobą różnych serii. Knicks przełamali passę 3 porażek, tym samym powstrzymując Hornets przed odniesieniem 5-ego zwycięstwa z rzędu. Natomiast Carmelo Anthony przedłużył passę meczów ze zdobyciem 20-stu punktów lub więcej do 24-ech.
Seria 3 porażek z rzędu jest najdłuższą tego typu passą za czasów Mike Woodsona w roli głównego trenera. Woody przed meczem przyznał, że nie wiedział do końca jaką wystawi pierwszą piątkę. Knicks są w dołku, Knicks mają problemy i nie przypominają drużyny, która miała najlepszy początek sezonu od blisko czterdziestu lat. Mike Woodson szuka recepty, która mogłaby zapewnić Nowojorczykom lepsze starty meczów. Knicks przegrywali w pierwszej kwarcie w 10 z ostatnich 13 spotkań. W 7 przypadkach deficyt punktowy z początku meczu przesądzał o końcowej porażce. Knickerbockers już nie są tak skuteczni w 'catch-up games' jak na początku sezonu, a nonszalancja i brak energii, obok wielu kontuzji, stały się główną przyczyną 'kryzysu sezonu średniego'.
Woodson kombinował najpierw wysokim składem wystawiając na pozycji silnego skrzydłowego Marcusa Camby'ego, co przyniosło pozytywne rezulaty i przełożyło się nie tylko na zwycięstwa ze Spurs i Magic, ale również usprawniło obronę strefy podkoszowej. Jak wiemy, Camby po najlepszym indywidualnym występie w sezonie nabawił się znowu urazu lewej stopy. Do pierwszej piątki na jeden mecz za Camby'ego wrócił Thomas, a Carmelo Anthony wciąż występował na pozycji niskiego skrzydłowego. Melo grając obok takich tuz ofensywnych jak wpomniany Thomas, czy Brewer był tak naprawdę jedyną opcją w ataku. Knicks drużynowo nie mieli prawa sprawiać żadnych problemów defensywie Bulls, Pacers czy ostatnio Celtics. Stąd też Woodson postanowił sięgnąć po może mniej ogranego i mniej doświadczonego, ale za to bardziej atletycznego White'a, którego wprowadził do pierwszej piątki w miejsce zawodzącego Brewera. Ponowne przesunięcie Melo na 'czwórkę' zrobiło miejsce w wyjściowym składzie kolejnej opcji ofensywnej, jaką jest Chris Copeland.
28-letni rookie znowu się sprawdził gdy dano mu szanse. Był to trochę inny występ od poprzednich w sezonie, bo po raz pierwszy nie musiał nikogo zastępować. Chris wcześniej wpisywał się w rolę kontuzjowanych graczy i dublował Anthony'ego czy Novaka. Cope wyszedł w pierwszej piątce i miał zagrać samego siebie. Jego gra w ataku i celne rzuty za trzy punkty pozwoliły Knicks utrzymać 'zdrowy dystans' do Hornets w pierwszej kwarcie. Zdobył połowę punktów swojej drużyny i był tym czego brakowało Nowojorczykom na początku starcia z Bulls, gdy Anthony wciąż myślał o słowach Kevina Garnetta i miał rozstrojony celownik. Oczywiście, obrona Hornets, a obrona Bulls to dwie inne bajki i wnioskując po tym jak zawodnicy z Chicago bronili linii za 3 punkty jest mało prawdopodobne, aby Cope miał jakiekolwiek okazje do oddania rzutów z czystych pozycji. Chociaż w tym sezonie zaliczył jedne ze swoich '5 minut' właśnie przeciwko drużynie Coacha Thibsa. Free Chris Copeland i jak najwięcej przynajmniej 20-sto minutowych wystepów, szczególnie w obliczu plagi kontuzji.
Carmelo Anthony rozpoczął drugi mecz z rzędu od tragicznej skuteczności, trafiając zaledwie 1 z 8 oddanych rzutów. Melo przyznał, że postuje od początku nowego roku i dlatego też brakuje mu energii na początku ostatnich kilku wystepów. Forma lidera Knickerbockers udzieliła się najwidoczniej jego zespołowi, którego gra w pierwszych kilkunastu minutach wyglądała bardzo ospale. Hornets wykorzystywali brak zaangażowania Knicks i szybkimi podaniami dostawali się pod kosz. Nowojorczycy tracili też piłkę w ataku oddając beztroskie podania- w całym meczu doszło do kilku nieprzygotowanych zagrań lobem do Tysona Chandlera. Bezmyślnie w jednej sytuacji zachował się też J.R. Smith, który z syreną końcową pierwszej kwarty sfaulował Robertsa, a ten z linii rzutow osobistych zdobył 'bonusowe' 3 punkty.
Dopiero energiczne wejście w mecz Pablo Prigioniego pobudziło do lepszej gry w defensywie Knicks, którzy biorąc przykład z 35-letniego Argentyńczyka kryli rywali na centymetrze. W jednej akcji Prigioniemu udalo się przechwycić piłkę i zakończyć kontratak lay-upem (ten mecz udowodnił, że się myliłem co przeprowadzania fast-breaku przez Pablo, a może to jednak 'Transition-D' Bulls stoji na tak wysokim poziomie?). Tryumfalny powrót do świata żywych z duchowej podróży postującej gwiazdy zaliczył Anthony trafiając w drugiej odsłonie 6 z 9 rzutów i wyprowadzając Knicks na 8-punktowe prowadzenie w pierwszej połowie.
Knicks odzyskali kontrolę nad meczem w drugiej kwarcie i nie oddali już jej do końca spotkania, nie spuszając z tonu w defensywie zespołowej. Gwoździami do trumny cztero-meczowej zwycięskiej passy Hornets były trzy trójki Novaka w drugiej połowie, które przyczyniły sie w pewnym momencie do 16-punktowej przewagi. Copeland powtórzył wyczyn z pierwszej kwarty i dołożył kolejne 11 punktów.
Melo wyznał, że zakończył swój post i po meczu wybierze się na największego 'stejka' w okolicy. Miejmy nadzieje, że Knicks również zakończyli okres oszczędzania się na parkiecie, a kilkudniowa przerwa pozwoli odpocząć nogom Jasona Kidda i reszty weteranów. Następny przystanek Londyn, a w nim prawdopodobnie długo wyczekiwany powrót Shumpa.
OCENY ZAWODNIKÓW (1-10):
6 Jason Kidd- zdecydowanie potrzebuje odpoczynku- jeden mecz w tym tygodniu powinien mu dobrze zrobić. Woodson nie chce, ale musi dawać mu po tyle minut w meczu, chociaż wczoraj 'tylko' 22.
5 James White- potrafi położyć piłkę na parkiet, czego nie można powiedzieć o Brewera. Jednak jest równie mało aktywny co Ronnie.
8,5 Chris Copeland- Woodson powinien się zdecydować na ten ruch długo wcześniej- powinien wychodzić w pierwszej piątce zamiast Thomasa i tym samym zostawiać Melo na 'czwórce'. Obecnie druga opcja ofensywna drużyny, no może trzecia, za Smithem.
8 Carmelo Anthony- znowu słaby początek, ale 'streak' trwa i jest 24 mecz z koleji ze zdobyczą 20 punktów lub więcej. Tym samym wyprzedził w tej kategorii obecnego na trybunach tego wieczoru, oryginalnego króla Nowego Jorku, Bernarda Kinga i zbliża się do osiągnięcia Stoudemire'a z 2010 roku.
7,5 Tyson Chandler- wydaje się być dwa razy szerszy od Davisa, bez Feltona nie ma komu wykorzystywać go w ataku. Te loby są zbyt pochopne i beztroskie. Ładne zagranie do ścinającego na kosz Smitha.
6 J.R. Smith- J.R. zalicza znowu okres bessy, chociaż potrafił dostrzegać kolegów. Ograniczył ilość oddanych rzutów do 11. Głupi faul na koniec pierwszej kwarty.
6,5 Amar'e Stoudemire- bardziej od gry w pick-and-rollu szuka miejsca w post'cie. Znalazl sposób na Smitha i mijał go wykorzystując swoją szybkość, której brak tak wielu mu zarzuca. Poprawnie w obronie i z zaangażowaniem. Kolejny obrót w przód, chociaż musi więcej zbierać.
6 Steve Novak- 16 na jego koszulce oznacza, że trafia gdy Knicks mają 16 punktów przewagi lub więcej, nie radzi sobie z presją oczekiwań.
7,5 Pablo Prigioni- zupełnie odwrotny występ od tego przeciwko Chicago. Zmobilizował zespół do działania i przykładania się w obronie. Nie jest taki zły w kontrataku i powoli przestaje się bać rzucać.
5 Ronnie Brewer- szkoda tego nieudanego put-back dunku, po jednym ze ścięć na kosz myślałem, że posiedzenie na ławce dobrze mu zrobiło. Niestety chwilę później znowu ściął i tym razem już nie trafił spod kosza... w swoim stylu.
Player of the Game: Chris Copeland