wtorek, 8 stycznia 2013

Celtics @ Knicks 102:96 07/01/2013


        W Nowym Jorku nie odbywają się mecze, a rozgrywają się walki. Knicks zostali pokonani w pierwszym pojedynku w tym sezonie z Celtics. Już tradycyjnie katem Nowojorczyków został Paul Pierce, a Anthony zanotował jeden z gorszych występów. Do ostrej konfrontacji słownej doszło pomiędzy Melo i Garnettem, a w krwawym stylu mecz zakończył J.R. Smith. Następne spotkanie pomiędzy odwiecznymi rywalami 24-ego stycznia w Bostonie.


Przedmeczowe wyczekiwanie zostało zmącone kilkoma newsami. Wśród, których znajdowały się te dobre i te złe. Do dobrych na pewno nie można było zaliczyć zawieszania Rondo na to spotkanie- przynajmniej ja tak to postrzegałem, bo co to za klasyk bez jednego z liderów? Za to cieszy przyznanie nagrody zawodnika tygodnia w Konferencji Wschodniej Anthony'emu, który już indywidualnie i drużynowo miewał lepsze tygodnie za sobą, a nagrody nie otrzymywał (10/12/12-16/12/12). J.R. Smith też był wśród głównych kandydatów do tej nagrody. Natomiast najbardziej pozytywną wiadomością jest zbliżający się wielkimi krokami powrót Imana Shumperta na parkiety. Iman podobno ostro 'shumpuje' i wsadzanie piłki do kosza nie sprawia mu problemu. Kto wie, może już powróci na mecz w Londynie?

Był to kolejny z meczów dla Knicks, w którym zwycięstwo w sumie nic by nie oznaczało, a porażka nadszarpnełaby nowojorską dominację w Atlantic Division. Celtics grali bez Rondo. Celtics wygrali dwa ostatnie trudne mecze na wyjeździe. Celtics znowu mogą korzystać z usług rozkręcającego się Bradleya, który ich energetyzuje i dzięki niemu przejawiają objawy zeszłorocznych tendencji post-allstarowych. Celtics mają Paula Pierce. Celtics są największymi tsfaniakami w lidze i ostatnią drużyną, którą należałoby skreślić w wyścigu do Play-Offs. Samo określenie 'wyścig do Play-Offs' w ich przypadku brzmi nieco komicznie, ale cóż takie są fakty. A może to widmo zbliżającego się Cousinsa tak mobilizuje graczy z Nowej Anglii?

Celtics zagrali z charakterem. Nowi zawodnicy zespołu, po ostatnich ostrych słowach Rajona wzieli się do gry, a atmosfera w Madison Square Garden pozwoliła im poczuć smak klasycznej rywalizacji. Po wcześniejszym meczu z Atlantą, w którym zatrzymali Hawks w trzeciej kwarcie na 9 punktach znowu popisali się znakomitą grą w obronie. To głównie defensywa C's i chybione lay-upy Anthony'ego zrobiły różnicę w tym meczu (tak, duch Rondo był tego wieczoru w MSG). Avery Bradley zadawał przez całe spotkanie ciosy w piętę achillesową Knicks, jaką jest pozycja rozgrywającego od czasów złapania kontuzji przez Raymonda Feltona. Avery co chwilę wybijał piłkę Kiddowi i kładł nacisk na wyprowadzanie piłki przez Nowojorczyków z własnej połowy. Natomiast wejście na parkiet Leandro Barbosy zmusiło Prigioniego do rozegrania jednego z najgorszych meczów w tym sezonie. 

Poza zagraniami alley-oop i akcji przy trójce Brewera w drugiej kwarcie, Knicks nie zabłysneli w wprowadzaniu piłki w ruch. Większość punktów została zdobyta w akcjach indywidualnych. Taki sposób prowadzenia gry nie pozwoli im odnieść zwycięstwa w tak emocjonujących pojedynkach. Celtics pomimo tego, że nie zaliczają udanego początku nie prezentują poziomu Magic i nie da się ich pokonać poprzez wyciągnięcie strzelb Anthony'ego i Smitha w czwartej kwarcie. Tym razem sama koncentracja towarzysząca graczom z Nowym Jorku przez całe spotkanie nie wystarczyła. W takich meczach potrzebne jest zaangażowanie całego zespołu w grę ofensywną, a nie indywidualne, szarpane akcje jeden-na-jeden. Brak ball-movement to oczywiście również rezultat twardej i fizycznej obrony, której Knicks wcześniej nie potrafili sprostać w pojedynkach z Bulls i Grizzlies.

Przede wszystkim Knicks kosztem liczby odpalanych rzutów z dystansu powinni częściej wykorzystywać swoich wysokich w grze pick-and-roll i dostarczaniu im piłek na drugim i trzecim metrze. Tak jak tutaj:


Czy tutaj:


W defensywie głównie szwankowała pomoc w obronie, gdy na parkiecie nie było Chandlera. Knickerbockers popełniali podstawowe błędy, takie jak nie zamykanie przy lini końcowej wjeżdzających graczy Celtics. Również J.R. Smith w kluczowym momencie odpuścił pod koszem krycie Bradleya, którego ścięcia są jedną z głównych broni w ataku. 

Co do spięcia na linii Melo i KG to Carmelo jak zwykle wyszedł na tego opryskliwego, sfrustrowanego gówniarza, który nie potrafił się pogodzić z porażką i skacze do gardła szanownemu weteranowi. Carmelo nie dawał spokoju Garnettowi już do końca spotkania (KG odpłacał się niewinnymi łokciami przy pickach np. przy ostatnim rzucie Pierce'a), a po jego zakończeniu czekał na niego pod autobusem Celtics. Zachowanie Melo może wyglądać głupio i niedojrzale, ale w perspektywie nazwania dziwką żony Anthony'ego przez KG cała ta sytuacja przedstawia się w innym świetle i w sumie podziwiam Carmelo, że nie posunął się do ciosu w stylu Zizou. Niewiadomo ile w tym prawdy, ale Garnett musiał przekroczyć granicę, bo nawet Mike Woodson i koledzy z zespołu nie starali się uspokajać Anthony'ego na parkiecie. W każdym bądź razie już dzisiaj na facebookowym koncie ESPN możemy się spodziewać zdjęć Garnetta, na których jest udowodniane jak wielkim jest on fanem LaLi Anthony- np. takich jak to:


W sumie ta historia podsyca rywalizacje i dodatkowo motywuje Melo. To nie był zdecydowanie jego dzień, ale już pokazywał wcześniej w tym sezonie, że złość potrafi zamieniać nie tylko we frustrację, ale również w siłę do działania. O tym, że Anthony potrafi grać jak 'Wściekły Byk' przekonali się Nets po tym jak został potraktowany butem Geralda Wallace'a. Jednym z kluczy do odniesienia sukcesu przez Knicks w tym sezonie miało być osobiste podjeście do największych pojedynków przez liderów Knicks. Myślę, że ten mecz temu pomoże. Ciekawe czy KG ma coś do powiedzenia na temat brata Amar'e?

OCENY ZAWODNIKÓW (1-10): 
 
 6 Jason Kidd- miał duże problemy z przeprowadzaniem piłki na połowę rywala, głównie ze względu na Bradleya. W swoim zwyczaju ustawial się w odpowiednich miejscach by przechwycać piłkę. Knicks wyglądali zdecydowanie lepiej z nim na parkiecie, jako jedyny PG w drużynie sensowanie rozgrywał piłkę. Czyżby powoli przełamywał strzelecką niemoc?

2 Ronnie Brewer- Celtics nie ustawiali obrony na uwalnianiu Brewera, chociaż ten trafił tylko raz. Gdy już miał piłkę w swoich dłoniach to nie wiedział co z nią zrobić.

 6,5 Carmelo Anthony- tak jak pisałem wyżej to nie był jego dzień. Pudłowal lay-upy, które zazwyczaj mu wchodzą, a w czwartej kwarcie jedynymi celnymi rzutami z gry, były dwie wściekłe trójki. Szybkie faule na początku meczu nie pozwoliły mu odzyskać rytmu gry. Cross-court pass do Novaka, check.

 6 Marcus Camby- ładnie podawał na początku i był widoczny w walce na tablicach, do tego ten floater. Za krótki czas gry.
 
 7 Tyson Chandler- zdominował tablicę i paint Celtics oraz robił co mógł w ataku, ale to nie wystarczyło. Niezastąpiony jeśli chodzi dowodzenie obroną.

 7,5 J.R. Smith- kolejny dobry występ, Bryantowe rzuty z dystansu, dobre penetracje na kosz i życzyłbym jak najwięcej gry w pick-and-roll z wysokimi, szczególnie pod nieobecność Feltona. Został ostro potraktowany przez Bradleya i z zakrwawionym łukiem brwiowym powrócił do meczu.

 6 Amar'e Stoudemire- czyni coraz większe postępy jednak jest mało wykorzystywany w ataku. Dla wszystkich, którzy uważają, że jest za wolny polecam minięcie na KG uwieńczone dunkiem. Ma większe problemy z kończeniem akcji pod koszem, aniżeli z szybkością i zwodami. Ładny blok na Piercie, walecznie w obronie, ale podobnie jak Anthony musi poprawić grę w pomocy.

3,5 Steve Novak- myślałem, że będzie to jego dzień po tym jak trafił trójkę daleko zza lini za trzy punkty, błędem było ustawianie go w obronie jeden-na-jeden z Greenem, sam też nie pędził do pomocy kolegom z drużyny, co bardzo nie spodobało się Tysonowi.
 
 1 Pablo Prigioni- ignorowany przez Celtics nie wiedział co miał zrobić z piłką, żadnego pomysłu na rozegranie.

3 Chris Copeland- zazwyczaj lepiej prezentuje się w pojedynkach z Bostonem, przynajmniej w pre-season. Po jednej zbiórce i przechwycie.

 James White- 4 sekundy,

Player of the Game: Paul Pierce














1 komentarz:

  1. Takie mecze się zdarzają, a problemy swoje oczywiście mamy a właściwie główny to pozycja PG. Pierożek wczoraj miał fatalny występ, a co gorsza większość czasu spędza na parkiecie ze Statem którego zwyczajnie nie potrafił uruchomić.
    Kidd lepiej rzuca tak jak mówisz ale też ciężko mu zagrać P&R.
    Są braki w obronie gdy nie ma Chandler (Sheed by się przydał jak najszybciej) na parkiecie tu mamy przykłady od M.Kwiatkowskiego:

    1) http://www.youtube.com/watch?v=IYjlij711fU
    2) http://www.youtube.com/watch?v=mddZefKDFSU
    3) http://www.youtube.com/watch?v=sUdausp_zP8
    Też nie mogę się doczekać na Shumpa.
    Felton wróć ! ! ! :D

    OdpowiedzUsuń