sobota, 22 września 2012

Trudna przeprawa przez Atlantyk: Boston Celtics

       
       Rywalizację pomiędzy Knicks a Celtics bez dwóch zdań można określić mianem wyjątkowej. Nie jest może ona oznaczona pamiętnymi pojedynkami w Play-Offs jak te z Heat, czy Bulls- chociaż wyjście Knicks z dwumeczowego deficytu w pierwszej rundzie Play-Offs 1990 trudno nie zaliczyć do klasyki gatunku. Ma ona bardziej podłoże rywalizacji regionalnej i nie dotyczy jedynie koszykówki. 


Z jednej strony mniejszy i pozostający nieco w cieniu Boston- wspierany przez mieszkańców wszystkich stanów Nowej Anglii, którzy słyną ze swojej sportowej zagorzałości. Z drugiej strony ogromny, lubiący blask i szum wokół siebie Nowy Jork. Pomiędzy nimi rozdarty gdzieś na pół stan Connecticut. W baseballu od ponad stu lat współzawodniczą ze sobą Yankees i Red Sox, a w futbolu amerkyańskim Patriots z Jets. O ile w baseballu Yankees deklasują Red Sox, to Pats mają zdecydowanie lepsze osiągnięcia od Jets w NFL. Knicks i Celtics są w NBA od początku jej istnienia i jak wiemy to pochodzący z mniej koszykarskiego miasta, Celtics zostawili Nowojrczyków daleko w tyle i stali się najbardziej utytułowaną organizacją w historii ligi. 

W ostatnich latach to również C's byli lepszą drużyną i raz za razem dawali lekcje koszykarzom z MSG. Dołączenie do składu Stoudemire'a i Anthony'ego nie zmieniło wiele i w sezonie 2010/11 Nowojorczycy przegrali wszystkie 8 spotkań z Celtics (z czego 4 w Play-Offs), a do regularnych występów w roli kata przyzwyczaił nas Paul Pierce. Ostatnie rozgrywki Knicks rozpoczeli od zwycięstwa w MSG właśnie z Bostonem i wydawało się, że w końcu mają realne szansę na przejęcie prymu w Atlantic Division. Drużyna z Bean-Town jednak nie zestarzała się tak jak źlewróżące im osoby tego oczekiwały- wygrała dwa kolejne mecze z Knicks w TD Garden, co więcej zajeła pierwsze miejsce w dywizji i poległa dopiero w finale konferencji w siedmio-meczowej rywalizacji z Heat. Ku pokrzepieniu serc fanów Nowojorskiej drużyny to Knicks zwyciężyli ostatni pojedynek między dwoma zespołami (głównie dzięki 'deszczowi trójek', który padał tego dnia z rąk J.R. Smitha i Steve'a Novaka) i zarazem wyrównali serię z sezonu regularnego. Celtics pozostaną faworytami w bezpośrednich starciach z Knicks w nadchodzącym sezonie, lecz ostatnie pojedynki pokazały że różnica dzieląca drużyny dużo się zmniejszyła. Co najdziwniejsze, to teraz Knicks wydają się mieć starszy personel...

ZMIANY KADROWE:

Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem ruchów kadrowych wykonanych przez Danny'ego Ainge'a, który przez ostatnie dwa sezony był krytykowany za jawne próby dokonania transakcji uwzględniających Ray Allena, lub Rajona Rondo. O ile samego ujawanienia plotek transferowych nie da się pochwalić, to próby rozdzielenia skonfliktowanych ze sobą graczy trzeba uznać za jak najbardziej słuszne. Ainge, pomimo tego że był kiedyś zawodnikiem, to myśli jak GM i nie baczy na sentymenty i przywiązania, a robi to co jest najlepsze w danym momencie dla drużyny. 

Sam Ray Allen wyświadczył przysługę drużynie z Massachusetts- po pierwsze nie muszą pozbywać się relatywnie młodego, czołowego rozgrywającego ligi, którego relacje z Allenem nie należały do najlepszych; po drugie Doc z czystym sumieniem będzie mógł wystawiać lepiej spisującego się w pierwszej piątce od 'Sugar Raya', Bradleya- gdy ten wróci do zdrowia; po trzecie, zyskali jednego z najlepszych instant scorerów w lidze, który doskonale czuje się w roli rezerwowego i dostarcza mnóstwo energii z ławki jakiej brakowało C's w ostatnich sezonach; po czwarte, brak niesnasek personalnych w drużynie wpłynie poztywnie na chemię i zrewitalizuje idee Ubuntu. Jedynym minusem odejścia Allena jest to, że na swoją następna przystań wybrał największego rywala, Miami Heat. Jego umiejętności strzeleckie przydadzą się tam jak nigdzie indziej i mogą okazać się zabójcze w pojedynkach z byłymi kolegami z zespołu.

Courtney Lee wydaje się być idealnym uzupełnieniem do systemu Doca Riversa. Jest solidnym defensorem (choć Synergy wcale nie dostrzega jego walorów w grze obronnej) ze znakomitym rzutem za 3 punkty- jego skuteczność z gry w tym elemencie w ostatnim sezonie wynosiła ponad 40%. Lee jest money w trójkach z narożnika- w poprzednich rozgrywkach w sytuacjach spot-up trafił 39 z 80 oddanych rzutów z tej części parkietu, co więcej w transition z rogów trafił 10 na 14 prób. Lee jest typowym spot-up shooterem (35,5% akcji w ataku), który nie szuka pozycji do rzutu poprzez uwalnianie się po zasłonach (7,5% jego ofensywy) i w tej dziedzinie nie ma co nawet porównywać go do Allena (35,7% ofensywy). Jest to jeden z elementów, którego brak może wpłynąć negatywnie na grę w ataku Celtics. Allen swoim ciągłym przemieszczaniem się i szukaniem zasłon powodował zamieszanie w szeregach obronnych przeciwników- Lee jest natomiast graczem, który porusza się wzdłuż linii za 3 i tam wyszukuje sobie dogodnych pozycji do oddania rzutu. 

Pamietajmy jednak, że Celtics w poprzednim sezonie spisywali się o wiele lepiej bez Allena w pierwszej piątce. Wprawdzie muszą poczekać na powrót rewelacji ostatnich rozgrywek, Avery Bradleya, ale póki co mogą liczyć na zapewniających spacing Lee i Jasona Terry'ego. Do tego Jeff Green, który spisuje się lepiej na pozycji niskiego skrzydłowego, powinien dostarczyć odpowiednią ilość czasu gry, tak aby Paul Pierce mógł odpocząć. Nie zapominajmy też o dwóch solidnych pickach w ostatnim drafcie. Wspólna gra i treningi z Kevinem Garnettem mogą stać się cennym doświadczeniem dla Jareda Sullingera i Fab Melo. Etyka pracy i serce do gry KG powinna wpłynąć pozytywnie na rozwój dwóch młodych wysokich graczy (Greg Stiemsma coś o tym wie). Dołączenie do składu Darko Milicica nie tylko doda wzrostu Celtics, ale również wspomoże ochronę własnej obręczy pod nieobecność Garnetta na parkiecie. 

Boston Celtics, pomimo odejścia Raya Allena, wydają się mieć mocniejszy i głębszy skład niż przed rokiem. Do tego Garnett i Pierce, swoimi występami w ostatnim sezonie udowodnili, że obawy dotyczące ich metryk są bezpodstawne. Trudno się nie zgodzić się z Austinem Riversem, który uważa że na obecną chwile Celtics są jedyną drużyną na Wschodzie będącą w stanie zagrozić Miami Heat w rywalizacji do 4 zwycięstw.

KLUCZOWY GRACZ:

'Wielkiej Trójki' nie ma już w Bostonie. Chociaż Kevin Garnett i Paul Pierce wciąż nie spuszczają z tonu to jak nigdy wcześniej Celtics sprawiają wrażenie drużyny Rajona Rondo. Pierce jest wciąż kapitanem i grającą legendą C's; Garnett jest ich sercem, duchem walki i charakterem, jednak to Rondo ma największy wpływ na czysto koszykarską stronę zespołu. Pomimo tak znaczącej roli, trudno wyobrazić sobie Rajona w roli samodzielnego lidera drużyny odnoszącej sukcesy w fazie posezonowej- niezbędny jest mu akompaniament graczy pokroju Garnetta i Pierce'a. Mr Triple Double naszych czasów zaliczył w ostatnim sezonie wiele niesamowitych występów, w rozpoczynających się już wkrótce rozgrywkach musi udowodnić, że stać go na regularną grę na najwyższym poziomie oraz ograniczyć ilość ryzykowanych zagrań.  

NAJSŁABSZE OGNIWO W S5:

Pod nieobecność Bradleya wydaje się nim być Courtney Lee, pomimo tego że ma papiery na świetny dodatek do składu Riversa. Celtics muszą zmaksymalizować u tego zawodnika ilość oddawanych rzutów za 3 punkty z rogów parkietu, chociaż z innych miejsc w sytuacjach spot-up też rzuca na bardzo dobrej 38% skuteczności. Nie wiadomo jak odnajdzie się w nowym środowisku- w Houston mógł liczyć na częste podania na obwód od Luisa Scoli i Samuela Dalemberta. Na tego typu zagrania nie ma co liczyć ze strony Brandona Bassa, chociaż KG powinien wynagrodzić z nawiązką ilość otrzymywanych podań z wewnątrz. Kluczem będzie współpraca z Rondo, który nie ma problemów ze znajdywaniem partnerów będących na pozycjach dogodnych do oddania rzutu. 

Po powrocie Bradleya na pewno polepszy się defensywa pierwszej piątki Celtics, ale rzut za 3 punkty przestanie być ich bronią. Brandon Bass, który nie należy do najlepszych defensorów, może wypadać najmniej korzystnie w defensywnej formacji. Co ciekawe rzut z pół-dystansu, który jest najmocniejszą bronią Bassa, nie należy do najsilniejszych elementów gry Courtneya Lee.

ŁAWKA REZERWOWYCH:

Zdecydowanie jej najważniejszym elementem będzie Jason Terry, który powinien wprowadzać wiele ożywienia w grę ofensywną Celtics. O ile brak Ray Allena biegającego po zasłonach zapewne będzie odczuwalny dla ofensywy drużyny Doca Riversa, to umiejętność gry po koźle i możliwość kreowania akcji w ataku 'Jeta' powinna przynajmniej wynagrodzić stratę Allena. Będzie to kolejny atrybut C's jakiego nie posiadali w zeszłym sezonie, który może ich poddźwignąć z 24 miejsca w ofensywnej wydajności. Niezapominajmy, że główną bronią Terry'ego jest groźny rzut z dystansu. Do tego dochodzą wcześniej wspominani Lee, Green oraz młody Sullinger, który zdecydowanie lepiej  prezentuje się po atakującej stronie. Celtics stracili jednego gracza, ale postarali się wypełnić jego brak nie jednym, a kilkoma zawodnikami, dzięki czemu ich ławka prezentuje się zdecydowanie lepiej. Rotacja:

PG Rajon Rondo/Jason Terry (combo)
SG Avery Bradley/Courtney Lee/Jamar Smith/Dionte Christmas
SF Paul Pierce/Jeff Green/Kris Joseph
PF Brandon Bass/Jared Sullinger/Chris Wilcox
C Kevin Garnett/Fab Melo/Darko Milicic/Jason Collins 

SILNE STRONY:

Najsilniejszą stroną Celtcis wydaje się być ich zespołowość, jedność, serce do gry oraz wola walki. Oczywiście wielka w tym zasługa Kevina Garnetta i za każdym razem kiedy myślę o Celtics sprzed sezonu, czy dwóch na myśl przychodzą mi słowa Rudy'ego Tomjanovicha 'Don't ever underestimate the heart of a champion'. Ten zwrot jest dobrze znany i powszechnie stosowany w odniesieniu do drużyn broniących tytułu. Jak wiemy Boston nie bronił tytuł rok temu, ale od 2008 roku- pomimo nie zmieniającego się trzonu składu- zawsze się liczą w walce o mistrzostwo. Rok temu starano ich sie przekreślić z racji na wiek, dochodząc do finałów konferencji zadali kłam tym przypuszczeniom. W tym roku nikt nawet nie próbuje lekceważyć ich szans. Oczywiście wielka w tym też zasługa znakomitego Doca Riversa, który wie jak zyskać poparcie u swoich graczy i potrafi ich zjednoczyć wokół siebie- jest nieodłącznym elementem zespołu. Rondo natomiast wie jak włączać zawodników do gry na parkiecie, angażować ich w ofensywę. Avery Bradley, właśnie w dużej mierze dzięki Rajonowi, stał się przydatny w ataku Celtics, który dzięki swojej niesamowitej wizji parkietu umiejętnie wykorzystywał ściecia młodszego kolegi pod kosz. 

Z takim nastawieniem, dedykacją i liderem defensywnych w postaci Kevina Garnetta trudno nie wymienić formacji obronnej jako najsilniejszej strony tego zespołu. Startując z Lee w pierwszym składzie Rivers będzie miał do dyspozycji jedną z najlepszych defensyw ligi, a po powrocie Bradleya aż strach pomyśleć co będzie się działo. Pamiętajmy, że to defensywa poprowadziła Celtics, aż do 7 meczu finałów konferencji, a w tym roku wydaje sie być jeszcze bardziej solidną.

SŁABE PUNKTY I WĄTPLIWOŚCI:

Przede wszystkim nie wiadomo jak długo na parkiecie będzie mógł pozostawać Kevin Garnett. Ze względu na oszczędzanie tego niezbędnego gracza przed Play-Offs, jego czas gry może być ograniczony do niespełna 30 minut na mecz. Do tego KG ma trzyletni kontrakt i zbyt duża eksploatacja jego kolan może przeszkodzić w jego pełnym zrealizowaniu. Paul Pierce nie jest też pierwszej młodości i trud sezonu może również wpłynąć na jego zdolność zdobywania punktów, ale jak wcześniej pisałem Celtics są chyba ostatnim zespołem, który powinniśmy rozliczać z perspektywy metryk zawodników.

Niewiadomo w jakiej dyspozycji po kontuzji powróci Bradley, chociaż odzyskanie głównych walorów swojej gry przez tego gracza nie powinno pochłonąć zbyt wiele czasu. Większym znakiem zapytania jest postawa Jeffa Greena, od którego będzie się oczekiwać dość istotnej roli w postaci zmiennika Pierce'a i czasami Bassa. Green jeszcze przed problemami z sercem miał spory problem z zaadaptowaniem sie do systemu Celtics- jednak wspólny obóz przygotowawczy powinien wpłynąć pozytywnie na wgranie się tego zawodnika do zespołu.
Poza pierwszą piątką (wliczając kontuzjowanego Bradleya) reszta zawodników nie dzieliła przyjemności wspólnej gry. Rivers będzie potrzebował troche czasu, aby poukładać wszystkie puzzle i na początku sezonu możliwe, że Boston będzie potrzebował trochę dłuższego pasa startowego do złapania rozpędu.

W bezpośrednim pojedynku z Celtics jestem przekonany, że Knicks jest stać na wyrwanie przynajmniej dwóch zwycięstw w sezonie regularnym. Knicks z Chandlerem i Woodsonem mogą mieć porównywalnie dobrą defensywę, a po drugiej stronie parkietu wydają się mieć więcej opcji. Felton i Kidd na pewno nie są w stanie powstrzymać Rondo, lecz robią dużą różnicę na tej pozycji pod względem defensywnym w porównaniu z zeszłym sezonem. Jeśli Nowojorczycy wypełnią oczekiwania potrzebne do osiąnięcia w większej części swojego potencjału, to myśle że mają spore szanse na pokonanie Celtics w serii Play-Offs, ale do tego może być potrzebna przewaga własnego parkietu. 

Przewidywany bilans: 54-28

Profil Dishin' & Swishin' na Facebooku

2 komentarze:

  1. świetnie Ci to wyszło! Twoje analizy prypominają mi czasy skarbów kibica z magic basketball... ale część o celtach wyszła Ci zdecydowanie bardziej profesjonalnie! SUPER

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi też się podoba, dołączam bloga do ulubionych:D

    OdpowiedzUsuń