piątek, 5 października 2012

Trudna przeprawa przez Atlantyk: Toronto Raptors

       
       Toronto Raptors są ostatnim przeze mnie opisywanym i tylko pozornie najłatwiejszym rywalem Knicks w Atlantic Division. Drużyna z Ontario jako jedyna z dywizji nie jest wymieniana wśród pewnych kandydatów do załapania się na rozgrywki posezonowe, ale tym samym nie przekreśla się całkowicie ich szans na zakwalifikowanie się do Play-Offs. Gdyby podpiecznym Caseya ta sztuka się powiodła- to prawdopodobnie doszłoby do tego kosztem niepowodzenia innej drużyny z Atlantic Division. Chociaż z drugiej strony załapanie się wszystkich teamów z jednej dywizji jest przecież możliwe.

Wraz z objęciem stanowiska trenera przez Dwane'a Caseya Raptors przestali być wygodnym przeciwnikiem. W sezonie 2010/11, jeszcze pod przywództwem Jaya Triano, gracze Raptors pozwalali sobie rzucić średnio ponad 105 punktów na mecz i notowali najgorsze Defensive Rating z całej NBA. Casey nie dokonując żadnych znaczących wzmocnień składu całkowicie odmienił kulturę gry zespołu. Raptors zaczeli bronić na lepszym od solidnego poziomie (9-ty Defensive Rating w lidze) i jeszcze przed All-Star Game nie wykluczano ich z walki o Play-Offs. Niestety słaba postawa w ofensywie (problemy z generowaniem dogodnych sytuacji i 28 miejsce w lidze w ilości oddanych rzutów na mecz) oraz kontuzje kluczowych zawodników (Andrea Bargniani, Jerryd Bayless) stały się jednymi z głównych przyczyn zaprzepaszczenia szansy na grę w postseason. Jednak Raptors i tak wypadli zdecydowanie lepiej w porównaniu z rozgrywkami 2010/11 i skrócony sezon im nie przeszkodził w odnotowaniu większej liczby zwycięstw. Usprawnienia Caseya w defensywie robią jeszcze większe wrażenie gdy zwróci się uwagę na umięjętności gry w obronie kluczowych graczy t.j. Calderon, DeRozan czy Bargniani, którzy bynajmniej nie słyną z solidnej defensywy.

Knicks w poprzednich rozgrywkach spotykali się czterokrotnie z kanadyjską drużyną i prawdopodobnie gdyby nie  Linsanity to w bezpośrednich starciach Nowojorczycy odnotowaliby negatywny rezultat. Tymczasem skończyło na sprawiedliwym 2-2, a defensywie Knicks najwięcej problemów sprawiało powstrzymanie DeMara DeRozana (21 i 30 punktów w zwycięskich meczach dla Raptors). W nadchodzących rozgrywkach to Kyle Lowry zapewne będzie głównym utrapieniem obrony Nowojorczyków. W starciu z jego szybkością raczej bez szans wydają się być Kidd i Prigioni, a pamiętajmy że na dwójce będzie sprawiający dużo problemów już w poprzednim sezonie, wspomniany wcześniej DeRozan. 

Defensywa Knicks to nie tylko obwód, bo przecież dostępu do obręczy będzie bronił między innymi Tyson Chandler, który to właśnie pod okiem Caseya nabierał swojej wartości jako jeden z najlepszych obrońców w lidze. Jak wiemy dwoje wspomnianych panów oraz Kidd znają się doskonale z czasów gdy razem sięgali po mistrzostwo z Dallas. Gdy Chandler i Kidd dyrygowali skuteczną defensywą Dallas na parkiecie, to Casey był jej koordynatorem z ławki. Dlatego też przesunięcie Bargnianiego z C na PF wcale nie musi oznaczać, że Raptors nie będą chcieli wyciągnąć spod kosza Chandlera. Casey jak mało kto zna słabości Tysona i mając do dyspozycji wysokiego gracza, lubiącego grać daleko od kosza, będzie chciał je wykorzystać. Nie zdziwiłbym się gdyby Raptors dokonali wyczynu sprzed roku i ponownie dwukrotnie pokonali Knicks w trakcie sezonu regularnego. Na pewno Nowjorczykom sprawy nie będzie ułatwiał szybszy backcourt. Przeciwko drużynie Caseya może natomiast przemawiać brak typowego stoppera na Carmelo Anthony'ego, bo Landry Fields i Linas Kleiza to może być za mało. Chociaż z drugiej strony to nie przede wszystkim indywidualne umiejętności świadczą o sile defensywy Raptors.

ZMIANY KADROWE:

Raptors, aby zrobić krok do przodu musieli dokonać znaczących wzmocnień przed nowym sezonem. Kyle Lowry wydaje się być idealnie pasującym elementem układanki Caseya. Jest szybkim, agresywnym, lubiącym przyspieszać tempo rozgrywajacym, który nie odpuszcza w obronie. Jak na swój wzrost (6'0") bardzo dobrze zbiera (4.6 RPG) oraz jest naprawdę silnym zawodnikiem. Swoją posturę 'ubitego klocka' wykorzystuje w wjazdach pod kosz, które często kończą się faulem i w konsekwencji rzutami osobistymi, oraz w defensywie przy przeciskaniu się przez zasłony przeciwników. Lowry'ego jest też trudno przesunąć w post'cie o czym przekonali się nie jeden raz wyżsi zawodnicy.

Nieustępliwość w obronie jest jednym z głównych elementów różniącym Lowry'ego od Calderona i usprawnienie pierwszej linii obroni sprawi, że Raptors zawieszą jeszcze wyżej poprzeczkę przeciwnikom. Zdolność Lowry'ego w przyśpieszaniu gry powinna wyjść na dobre młodemu rosterowi, chociaż może to też doprowadzić do większej ilości błędnych decyzji. Ponadto jest zawodnikiem z charakterem, który nie boi się wziąć odpowiedzialności za prowadzenie gry zespołu w ostatnich 5 minutach meczu i porafi rzucić z dystansu (37% 3PT). W Toronto brakowało gracza z charakterem, ale i na to musi uważać Casey. Lowry w swoim przełomowym sezonie potrafił doprowadzić do konfliktu z trenerem Rockets, Kevinem McHalem. Kyle jest bardzo pewny siebie i już podczas Media Day nazwał się liderem zespołu. Poza tym, w przeciwieństwie do Calderona jest zawodnikiem, który najpierw szuka okazji do rzutu, a dopiero później myśli o podaniu.

Nie tylko fani Knicks zdają sobie doskonale sprawę, że Raptors gruuuuubo przepłacili Landry'ego Fieldsa. Jego gra nie jest warta pieniędzy, jakich zaoferowano mu w Kanadzie. Będzie ciążyć na nim duża presja, z którą nie radzi sobie najlepiej. Fields to wciąż jednak zawodnik, który ma niesmowitego nosa i nie potrzebuje piłki w rękach by znaleźć sposób na zdobycie punktów. Jego blisko 9-punktowa zdobycz na mecz wynika z 'akcji promocyjnych'- są swego rodzaju bonusami dla jego drużyny. Świadczyć o tym może naprawdę niski 'usage' na poziomie 16%, który będąc jeszcze niższym rok wcześniej (13,5%) nie utrudniał Landry'emu w notowaniu lepszych statystyk. Pomimo tego Fields często zawodzi w trudnych momentach i jest zawodnikiem niesionym przez falę powodzenia swojej drużyny. W trakcie gry w Nowym Jorku wyrobił sobie markę pracusia, który wykonuje mnóstwo drobnych i użytecznych rzeczy na parkiecie. Przylgneła do niego też łatka nieregularna gracza, którego rzut pozostawia wiele do życzenia, a na co zdają się liczyć w Toronto. Jego trudności z nadążaniem za szybkimi SG powinny ustąpić wraz z przesunięciem go na pozycję SF. Powinien też skorzystać na szybkim tempie gry napędzanym przez Lowry'ego. Wciąż będzie pełnił rolę zawodnika klasy 'blue collar', bo takiego brakowało wśród obwodowych Raptors. Przeprowadzka powinna dobrze mu zrobić- przydatny, aczkolwiek przepłacony zakup.

Raptors od kilku sezonów dokuczał brak posiadania w swoim składzie prawdziwego centra. Dlatego też Jonas Valanciunas wydaje się być doskonałym uzupełnieniem rosteru Raptors, a Toronto idealnym miejscem do rozwoju pierwszoroczniaka z Litwy. Jonas ma zadatki na przyszłą gwiazdę ligi i rola startera w pierwszym sezonie powinna dobrze wpłynąć na jego rozwój. Na początku może mu brakować siły w starciach pod koszem z wielkimi środkowymi ligi, ale ma jeszcze dużo czasu by nad tym popracować- w końcu ma dopiero 20 lat. Już teraz Casey nazwał go najszybciej przedostającym się pod kosz po pick-and-rollu zawodnikiem. Przyjście Valanciunasa to również dobry znak dla Bargnianiego, który już nie będzie zmuszany do gry na centrze.

Kolejnym rookiem w zespole Raptors jest wybrany z ósmym numerem w ostatnim drafcie- Terrence Ross, któremu defensywny styl Caseya powinien pomóc w nabraniu wartości w roli solidnego obrońcy. Ponadto jest bardzo dobrym strzelcem z dystansu, a ta umiejętność na pewno się przyda w zapewnieniu spacingu.

Poza tym skład Raptors zasilili rozgrywający John Lucas III oraz debiutujący niski skrzydłowy Quincy Acy. 

Niejasna wciąż jest sytuacja Jose Calderona, który z perspektywy przyjścia Lowry'ego i Lucasa wydaje się być zbytecznym luksusem w rosterze Raptors. W Toronto potrzebują uzupełnień na innych pozycjach. Bardzo prawdopodobne, że w trakcie sezonu dojdzie do wymiany z użyciem tego zawodnika. Możliwe, że Raptors zdecydują się na dołączenie DeRozana do pakietu umożliwiającego im ściągnięcie gracza z wyrobioną marką (ESPN przytaczało nawet nazwiska Danny Grangera i Rudy'ego Gaya).

KLUCZOWY GRACZ:

Opcją numer jeden w Toronto, pomimo dołączenia do składu Lowry'ego, wciąż wydaje się być Andrea Bargniani. Tak jak wcześniej wspominałem Andrea powinien zostać największym beneficjentem pojawienia się w Toronto Valanciunasa. Rok temu na pozycji silnego skrzydłowego notował PER na poziomie 17.8, a grając na centrze 17.1. Nie jest to może powalająca różnica, jednak nabiera ona znaczenia jeśli spojrzymy na produkcję przeciwników grających na tych pozycjach. Bargniani pozowalal na uzyskanie silnym skrzydłowym PER 13.2, a środkowym 15.1. Pod okiem Caseya zdecydowanie polepszyl swoją grę w defensywie. Jak słusznie zauważył John Hollinger z ESPN, Raptors wyglądają naprawdę słabo w ofensywie bez Bargnianiego i w ostatnich dwóch sezonach przegrali bez niego 30 z 41 meczów. Dlatego jego stan zdrowia będzie kluczem dla Raptors w walce o Play-Offs. Pojawienie się Lowry'ego na pewno odciąży go w zadanich ofensywnych, ale również będzie oznaczać, że piłka rzadziej będzie trafiała w jego ręce, co różnie może odbić się na jego efektywności.

NAJSŁABSZE OGNIWO W S5:

Wydaje mi się, że każdy z trzech graczy DeRozan, Fields i Valanciunas może nie spełnić pokładanych w nim nadziei na najbliższy sezonie. Valanciunas jest jeszcze młody i dopiero będzie się uczył gry w NBA, dlatego oczekuje się od niego najmniej. Jak pisałem wcześniej Fields nie potrzebuje piłki w rękach, aby być przydatnym dla zespołu i tacy gracze są cenieni. Jednak jeśli naprawdę liczą na jego umiejętności strzeleckie w Toronto to mogą grubo się przejechać- tak jak na zaoferowanym mu kontrakcie. Na eksplozje talentu DeRozana czeka się od lat i jeśli w końcu nie udowodni swojej wartości regularną grą na wysokim poziomie to jego przygoda w pierwszej piątce może dobiec końca. Na pewno będzie mu trudniej na zademonstrowanie swoich umiejętności grając u boku first shoot PG jakim jest Lowry. Może okazać się bardziej przydatny jako bench-scorer, którego zwyczajnie brakuje w Raptors (Ross mimo wszystko jest jeszcze niesprawdzonym rookie). Częstsza gra z Calderonem też powinna wyjść mu na dobre. Poza tym na obecną chwilę jest najsłabiej prezentującym się defensorem w pierwszej piątce Raptors.

ŁAWKA REZERWOWYCH:

Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu pierwszym rezerwowym Raptors będzie rozgrywający Jose Calderon. Casey przyznał, że aby zwiększyć czas gry Calderona będzie starał się wystawiać go na parkiecie wraz z Lowrym. Póki co wszyscy w Toronto zarzekają się, że nie ma konfliktu w ich drużynie na pozycji numer jeden. Poza Lowrym i Calderonem Casey może korzystać z usług Johna Lucasa III, który udowodnił swoją efetkywność i wartość zmiennika w Chicago. Dodatkowo Casey ma do dyspozycji doświadczonego Alana Andersona.

O ile Raptors mają głębię na 'jedynce' to zdecydowanie brakuje im typowych scorerów z ławki. Tutaj może zabraknąć Jerryda Baylessa, na którego zdrowiu i tak nie mogli zbytnio polegać rok temu. Jedynym graczem mogącym wypełnić tę rolę wydaje się być rookie Ross, któremu będzie dane duże pole do popisu. Z zapowiedzi sytuacji Valanciunasa i Rossa można wywnioskować, że klimat w Toronto powinien sprzyjać rozwojowi pierwszoroczniaków, którzy raczej nie będą narzekać na ograniczony czas gry.

Jedynym centrem Raptors na ławce jest Aaron Gray, który nie należy do najszybszych zawodników na tej pozycji. W roli środkowego może występować też wysoki silny skrzydłowy Amir Johnson i to jemu będzie przyznawane najwięcej minut, po Valanciunasie na pozycji centra. Swoją przydatność udowodnił w poprzednim sezonie doskonale wpisując się w system defensywny drużyny. Johnson może mieć problemy z silniejszymi graczami, co jednak nie przeszkadza mu w walce na tablicy. Jego atutem jest też rzut z półdystansu. Kolejnym graczem na PF jest mający za sobą debiutancki sezon Ed Davis, który sprawdził się jako solidny zbierający i skutecznie kończący akcje pod obręczą. Davis, aby stać się bardziej przydatnym w obronie musi nabrać siły. 

Landry Fields powinien dzielić swój czas gry na pozycji niskiego skrzydłowego z dobrze spisującym się w obronie Linasem Kleizą, z którym na parkiecie Raptors w poprzednim sezonie zdobywali 4,5 punkta więcej na sto posiadań. Poza tym Litwin wyrobił sobie markę dobrego rzucającego i defensora. Trzecią opcją na tej pozycji będzie rookie Quincy Acy, który przede wszystkim słynie z niesamowitych wsadów, a oprocz tego jest też dobrym blokującym i zbierającym. Rotajca:

PG Kyle Lowry/Jose Calderon/John Lucas III/Alan Anderson
SG DeMar DeRozan/Terrence Ross
SF Landry Fields/Linas Kleiza/Quincy Acy
PF Andrea Bargnani/Ed Davis
C  Jonas Valanciunas/Amir Johnson/Aaron Gray

SILNE STRONY:

Przede wszystkim wydaje się nią być kierowana przez Caseya defensywa zespołu, który po dokonaniu kilku kluczowych wzmocnień powinien prezentować się jeszcze lepiej w tym elemencie. Raptors pozyskali świetnego defensora na PG i w końcu udało im się dodać do składu utalentowanego podkoszowego, który uwolni Bargnianiego z obowiązku pełnienia funkcji etatowego centra. Andrea pokazał, że lepiej spisuje się na pozycji PF. Z Lowrym na PG Raptors będą też mieć mniej problemów w kreowaniu akcji ofensywnych i w końcu mają gracza, który może ich podzwignąć w decydujących momentach. Raptors nie dokonując żadnych istotnych wzmocnień przed rokiem- do tego tracąc Barbosę w trakcie jego trwanie- zdecydowanie poprawili swoją grę. Teraz z takimi dodatkami do składu sytuacja powinna się powtórzyć.

SŁABE PUNKTY I WĄTPLIWOŚCI:

Trudno przewidzieć jak piłką będzie dysponował Kyle Lowry. Z Calderonem na ławce na mniej podań będą mogli liczyć Bargniani i DeRozan, którzy byli posiadaniu piłki przez odpowiednio 25% i 29% czasu gry ofensywnej swojego zespołu. Lowry w Houston przetrzymywał piłke w swoich rękach przez 22% gry, przy zaledwie 16% Calderona. Każdy z trójki obecnych liderów Raptors musi dysponować piłką, aby być produktywnym. Tak jak pisalem wcześniej dużo na pojawieniu się Lowry'ego w S5 może stracić DeRozan, który w roli sixth-mana mógłby stać się bardziej przydatny drużynie. W Toronto brakuje gracza z ławki potrafiącego rzucić kilkanaście punktów na mecz. 

Przed nowym sezonem dojdzie praktycznie do zmiany na każdej pozycji w pierwszej piątce- Bargniani z C na PF, Lowry za Caldeorna, nowi Fields i Valanciunas, jedynie DeRozan będzie grał na SG tak jak przed rokiem. Nowa pierwsza piątka z nowym rozgrywającym, nie zawsze podejmującym właściwe decyzje będzię mogła potrzebować trochę czasu na zgranie- tym bardziej jeśli na piątce będzie występował debiutant z Litwy.

Wysokim Raptors albo brakuje siły, albo szybkości. W dużej mierze dlatego rok temu zawodnicy z Toronto byli najczęściej faulującą drużyną w lidze. Dołączenie Valanciunasa do teamu zapewne pozytywnie wpłynie na szybkość podkoszowych, ale niekoniecznie wzmocni ich siłe i ten element mogą się starać wykorzystać przeciwnicy.

Bryan Colangelo musi popracować nad wymianą Calderona, bo trzymanie go na ławce zbyt wiele nie pomoże jego drużynie. W miejsce Hiszpana i jeszcze jednego gracza mógłby dodać do rotacji wysokiej klasy zawodnika. O ile w tym sezonie Raptors nie daje się zbyt wielkich szans do dostanie się do Play-Offs, to za rok z bardziej doświadczonym Valanciunasem i Rossem oraz ogranymi ze sobą liderami (Lowrym i Bargnianim) mogą zamieszać w Konferencji Wschodniej. Choć nawet teraz, mając u sterów tak znakomitego trenera jak Casey, nie dawałbym im dużo mniejszych szans na grę w postseason od Milwaukee Bucks, którzy jakby nie patrzeć grają w mniej wymagającej dywizji. Dużo będzie zależeć od zdrowia kontuzjogennego Bargnianiego.

Przewidywany bilans: 35-47

1 komentarz:

  1. Ciekawie piszesz, keep goin' - jest dla Ciebie miejsce w sieci :) pozdr

    OdpowiedzUsuń