niedziela, 23 grudnia 2012

Bulls @ Knicks 110:106 21/12/2012


        Drugi w tym sezonie pojedynek pomiędzy Chicago Bulls i Knicks zostanie zapamiętany głównie ze względu na bardzo kontrowersyjne sędziowanie. Jednak już w trzeciej kwarcie Bulls zapewnili sobie bezpieczną przewagę, a Knicks po raz kolejny pokazali, że nie potrafią przegrywać. Sędziowie swoimi decyzjami w sumie sprawili, że nieudolny w wykonaniu mecz Knicks mecz przerodził się w groteskowe wyrzucanie z parkietu uczestników tego spotkania. Czekałem, aż dumny mieszkaniec Brooklynu, jakim jest Zach Zarba zacznie wyrzucać zgromadzonych w The Garden fanów, którzy zaczeli skandować 'These Refs Suck!!!'. 






OUT-HUSTLING & OUT-MUSCLING

Te luzackie wejścia w mecz zaczynają coraz bardziej oddziaływać na grę Knicks. W sumie ta tradycyjna sekwencja 'leniwych jumperów' z początku spotkania zaraziła jego dalszą część- szczególnie podatny na odpalanie rzutów okazał się być Raymond Felton. Knicks ponownie zaczeli tak jakby początek nie miał dla nich większego znaczenia, a dogonienie rywali chcieliby odłożyć na później. Tyle, że to pierwsza połowa praktycznie przesądziła o losach tego spotkania. Nie mierzy tego żadna statystyka, ale Chicago wyglądają na drużynę numer jeden pod względem przykładania się do każdej sekundy meczu. Tego typu przeciwnikom można jedynie sprostać poprzez równie wielki wysiłek, co zresztą było widać w końcówce. Zdecydowanie mniej narzekania, a więcej nieustępliwej gry. To jak wysiłek Knicks prezentował się na tle Bulls można porównać na przykładzie zbiórek obu drużyn do końca trzeciej kwarty, kiedy to na koncie 'Byków' było ich o 16-ście więcej. Obrona obręczy 'Bockers również pozostawiał wiele do życzenia. Bellineli kilkukrotnie samodzielnie przedostawał się pod kosz i kończył, lub był blisko zakończenia, akcji celnym lay-upem. Knicks zdobywając punkty w ataku nie byli w stanie zatrzymać Bulls po drugiej stronie, którzy albo trafiali przy pierwszej próbie, zbierali w ataku, a w ostateczności dostawali się na linię rzutów osobistych. Niemoc w obronie odbijała się na grze w ataku.

WHEELING & DEALING

W dwóch aspektach to spotkanie przypominało mecz z Nets- Bulls ustawili swoją obronę na uwalnianie Brewera, a Knicks, podobnie jak w środę drużyna z Brooklynu, nie stosowali żadnej ofensywy zespołowej. Szarpana gra w ataku przeplatana dryblingami, indywidualnymi staraniami i rzutami oddawanymi nie w rytm. Opcja z grą w pick-and-rollu została ograniczona do zera przez Noah, a ostatnie mecze pokazały, że ta strategia pozwalała przetrwać Knicks trudne-ofensywnie momenty. Tym razem rzuty z otwartych pozycji nie wpadały, a szanse na wyprowadzanie dwójkowych akcji otwierających drogę na kosz były niewielkie. Bulls zmusili Knicks do gry jeden-na-jeden, mrożąc ich największą broń jaką jest ball-movement. Ta ofensywna niemoc przerodziła się w frustracje, która szukała uzasadnienia niepowodzeń w decyzjach sędziów. Melo, już chyba tradycjnie w meczach wymykających sie spod kontroli, wolał się kłócić z sędziom zamiast wrócić w transition. Anthony jest jednym z głównych kandydatów do MVP w tym sezonie i jeśli chce utrzymać swoje szansę, to podobne sytuacje nie mogą mieć miejsca. I nie chodzi w tym przypadku wyłącznie tutaj o narzekanie samego Melo, ale traktowanie go przez sędziów na równi z Jamesem, Durantem i Bryantem. W tej chwili jest graczem podobnego kalibru. Noah miał rację mówiąc po meczu, że gdyby Knicks prowadzili to nie narzekaliby tak bardzo na pracę arbitrów, tyle że decyzje sędziów wygladały tak jakby mecz był rozgrywany w United Center, a nie Madison Square Garden.


OCENY ZAWODNIKÓW (1-10):

 3,5 Raymond Felton- musi zdecydowanie mniej rzucać, a więcej wchodzić pod kosz i wyszukiwać wolnych partnerów. Jednym z najskutecznieszych rozwiązań przełamywania niemocy są łatwe lay-upy i Ray powinien się kierować w ich stronę. Wraz z trwaniem sezonu zaczyna brakować sił?
 4,5 Jason Kidd-  wyróżnił się w końcówce kilkoma zagraniami stwarzającymi dodatkowe szanse dla Knicks- przechwyty i walka każdą piłkę

 1 Ronnie Brewer- jest problemem w ataku, którego Knicks nie mogą ignorować. Żeby rozwiązać problemy trzeba o nich rozmawiać. Ronnie już nie ścina jak na początku sezonu i przede wszystkim nie trafia. Przez to jego przydatność w defensywie traci na znaczeniu, jak i również podawanie do 'open-man'

 6,5 Carmelo Anthony- starał się w pojedynkę przebić przez twardo ustawioną defensywę Bulls. Nie była to najlepsza taktyka, ale żadnej innej nie było. Szybko się sfrustował- znowu narzekał na decyzję sędziów, kiedy Bulls trafili 'trójkę' w transition. Kilka znakomitych zagrań w obronie na Boozerze.

 3 Tyson Chandler- zatrzymany przez Noah, nie istniał w ataku. Joakim wyglądał na zdecydowanie lepszego obrońcę. Frustracja wzieła górę.

 6,5 J.R. Smith- indywidualnymi akcjami i dryblingiem pchał atak Knicks do przodu. Ratował Knicks na deskach

6 Chris Copeland- z na początku sezonu oddawał rzuty bez namysłu, każda piłka w jego rękach leciała w kierunku kosza. Teraz zaczyna się wahać i nie egzekwuje z czystych pozycji. Było już za późno na odrabianie, pomimo znakomitej końcówki

 1 Steve Novak- oddaje rzut z 10-cio minutową częstotliwością i do tego niecelnie. Zbiórki zdarzają się równie rzadko- zero przydatności...
 4 Pablo Prigioni- dalej boji się rzucić, jak zwykle dobrze w naciskaniu na rywala na całym boisku. Dobra końcówka to głównie zasługa jego, Cope'a i Kidda.

 4 Kurt Thomas-nie miał sił by się oderwać od podłogi- za to skuteczny jumper

 James White- 18 sekund

Player of the Game: Joakim Noah









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz