piątek, 7 grudnia 2012

Knicks @ Heat 112:92 06/12/2012



          Obronić mistrzowski tytuł w NBA jest trudniej niż zdobyć upragniony pierścień po raz pierwszy. Steve Kerr podczas komentowania tego meczu odniósł się przede wszystkim do czynnika 'więcej'- zawodnicy mistrzowskiej drużyny chcą więcej pieniędzy, więcej minut, poświęca im się więcej uwagi w mediach. Natomiast problem broniących tytułu Miami nie tkwi w 'więcej', ale w braku odpowiedniej motywacji, który wynika z zaspokojenia głodu zwycięstwa. Mimo wszystko pojedynek we własnej hali przeciwko drużynie z najlepszym bilansem w Konferencji, która skopała Heat tyłek na starcie sezonu nie mógł być obojętnym dla Jamesa i spółki. Było to widoczne po grze Miami w pierwszej połowie. Jednak w dalszej części spotkania to Knicks przejeli całkowicie kontrolę nad meczem. Huraganu Sandy już dawno nie ma i tak naprawdę trudno jest zwalić winę na cokolwiek...

CO W MENU?



To był już piąty back-to-back pojedynek Knicks w tym sezonie. Jak słusznie zauważył Tommy Bear z Hoopsworld.com Nowojorczycy są 5-0 w meczach rozpoczynających back-to-back, natomiast gorzej już przedstawiałsię bilans pojedynków na następny dzień- 1-3. Zmęczenie? Odpuszczanie? Frustracja? Kumulacja tych wszystkich przyczyn? W każdym bądź razie 'niech cie szlag 'back-to-back', bo to właśnie takie ustawienie terminarza dostarcza najwięcej porażek 'Bockers. 

Zagadką dnia było to czy Melo wystąpi przeciwko Heat i czy z przeciętym palcem bedzie chciał stawić czoła Lebronowi? Beatwriterzy ze Stanów starając się znaleźć odpowiedzi na to dręczące pytanie opisywali ostatnie dwie godziny Anthony'ego przed meczem z taką intensywnością, jakby miały to być dwie ostatnie godziny jego życia. Dlatego też dowiedziliśmy się między innymi, że Melo nie łapał piłki lewą ręką na treningu przed meczem, strasznie grymasił gdy nie trafiał rzutów i przed decyzją o nie przystąpieniu do meczu wziął prysznic. Od początku byłem zwolennikiem odpuszczenia przez Melo tego pojedynku z Bronem. Po pierwsze przyczyna opuszczenia tego spotkania byłą uzasadniona, także nie było co się obawiać represji ze strony komisarza Sterna. Po drugie, Knicks nie musieli wygrać tego meczu, a porażka tak naprawdę niczego by nie zmieniła. Natomiast 'Bockers grając w pełnym składzie (nawet z kontuzjowanym Melo, a może przede wszystkim z nim) w przypadku przegranej pozwoliliby na zyskanie komfortu psychicznego i dodatkowej pewności siebie przez Heat i Jamesa. Woodson wybrał drogę Popa, tyle że legalną i nieco z konieczności.

Według statystyk podanych przez ESPN, Knicks i Heat po raz pierwszy zmierzyli się z sobą, gdy odsetek ich wygranych był wyższy lub równy .700. Ponadto Heat są drudzy w NBA pod względem trafiania 'corner-treys' (46.7%), kiedy Knicks są na 7 miejscu w lidze pod względem bronienia tych rzutów.

THREE COURSES MEAL DEAL

Miami dwa dni  wcześniej doznało upokarzającej porażki z najgorszą drużyną ligi. Ponadto w pierwszym pojedynku z Knicks zostali zmieceni z parkietu w MSG. Te dwa czynniki musiały dodatkowo motywować zawodników Spoelstry. Po początku spotkania jedno było pewne- Knicks nie boją się Miami Heat i nie boją się też rzucać za 3 punkty. Bez swojej głównej broni ofensywnej każde znalezienie się na wolnej pozycji musiało być uwieńczone rzutem.

SLICING & DICING

Wchodząc na nba.com i natknąłem się na to zdjęcie i zawarty na nim komunikat:


pierwsze co mi przyszło na myśl to, że TNT znanym tylko sobie sposobem zainstalowało mikrokamerę na głowie Lebrona, żeby pokazać te całkiem nowe kąty patrzenia na grę. Niestety pomyliłem się i chyba nigdy nie będzie nam dane zobaczyć tego co widzą oczy Brona. Po pierwszej kwarcie Lebron James wziął się za rozkrajanie defensywy Knicks- za nóż służyły mu podania do uwalniających się po podwajaniu partnerów. Wydaje mi się, że jego koledzy z drużyny czasami nie zdają sobie nawet sprawy, że znajdują się w dogodnej pozycji do wejścia pod kosz, gdy on już to widzi. To trochę tak jak z wykonaniem zbyt szybkiego zwodu w post'cie, który nie zostanie zauważony przez przeciwnika- chociaż jest wykonany dobrze to ze względu na brak reakcji nie zostanie spożytkowany.Choć gra Heat opiera się głównie na wizji Jamesa, to też wiele zależy od tego na ile skuteczni będą jego koledzy z drużyny. 

SHAKING & BAKING

James rozegrał znakomitą pierwszą połowę- zdobywając 18 punktów z zaledwie 7 rzutów. Najwyraźniej jego postawa nie zrobiła zbyt wielkiego wrażenia na Raymondzie Feltonie, który odpowiadał ciosem na cios Jamesa. Wraz z rozpoczęciem drugiej połowy Felton wyprowadził Knicks na prowadzenie, którego nie stracili do końca meczu i nikt już nie pamiętał, że Carmelo dotrzymuje dzisiaj towarzystwa Shumpertowi. Gra Feltona i deszcz celnych trójek z otwartych pozycji rzucanych przez większość graczy Knicks kompletnie ugasił 'żar' w Miami. Nawet jeśli w pewnym stopniu wynikało to z braku motywacji, to na twarzy Jamesa trudno było nie zauważyć bezradności. Sprawiał wrażenie jakby wiedział, że nie jest w stanie odmienić losów tego spotkania, co również uwidoczniło stratę pewności siebie (słyszeliście 'Ball Don't Lie' z ławki przy dwóch z rzędu chybionych osobistych Lebrona?). Eric Spoelstra też o czymś wiedział i to długo przed meczem.

DISHING & SWISHING

Eric Spoelstra został zapytany o to, co myśli na temat gry Nowojorczyków, odpowiedział, że w Knicks przede wszystkim podoba mu się pionowe rozciąganie gry (vertical spacing) przy wykorzystaniu Chandlera. Częste schodzenie Tysona pod kosz robi dużo miejsca między nim, a znajdującym się na 'top of the key' Feltonie. Do tego ustawienie pozostałych zawodników wzdłuż linii rzutów za 3 punkty znacznie ogranicza uzsykanie pomocy w obronie od pozostałych graczy w celu powstrzymania Feltona. Chandler skupia też dużą uwagę przy zejściach na kosz. Gdy zawodnicy Heat nie decydują się na 'help defence' akcja kończy się łatwym lay-upem (dodatkowy wpływ ma brak wysokiego w składzie Heat). Natomiast schodząc do środka uruchamiają drive-and-kick i rozrzucenie piłki po obwodzie. To, że Knicks pokonali Heat dwa razy w tym samym stylu nie jest przypadkiem. Knicks trafiali z otwartych pozycji, a Heat musieli kontestować ich rzuty, lub zostawiać Feltona z Chandlerem. Duża przestrzeń dzieląca Chandlera i resztę zawodników uniemożliwiała im podwajanie i grę w pomocy.

RACHUNEK

Knicks są pierwszą drużyną w tym sezonie, która pokonała Heat w ich hali. Zarazem pozostają jedynym niepokonanym na własnym terenie zespole w lidze i przewodzą w Konferencji z bilansem 14-4. Oczywiście, wszystko to można sprowadzić do braku motywacji graczy Heat, wyniakającego z absencji Melo oraz nieprawdopodobnej skuteczności za 3 punkty. Tyle, że w czwartej kwarcie wyglądało to na bezlitosne morderstwo dokonane na oczach tysięcy świadków- w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać gdzie jest Sonny i Rico? Cóż, dwa 20-sto punktowe blow-outy z mistrzem naprawdę mogą nie robić wrażenia, a najlepszym dowodem na to jest mina Woodsona:


NAPIWEK

Przed Knicks trudne wyjazdowe spotkanie z Bulls, później pojedynek u siebie z Nuggets i znowu na Brooklynie z Nets. Nie będzie łatwo, ale drużyna już nie raz w tym sezonie pokazała, że potrafi.

OCENY ZAWODNIKÓW (1-10):

 9 Raymond Felton- w trzeciej kwarcie sprawił, że zapomniałem o Jeremy Linie i przestało mi brakować Melo w tym spotkaniu.
 8 Jason Kidd- jest Kidd, jest ruch piłką. Nie potrzebuje szybkości w obronie, potrafi przewidzieć jak zagra przeciwnik i wyprzedzić jego ruch. Chociaż ten pościg Chalmersa zrobił duże wrażenie. Z nim na parkiecie Knicks byli +31

7 Ronnie Brewer- zrobił wszystko, co było chyba możliwe broniąc Jamesa. Zadanie wykonane!

6 Kurt Thomas- gra przeciwko byłemu zespołowi, który reprezentował gdy po tym świecie stąpali jeszcze Biggie i 2pac musiała go dodatkowo zmotywować- przecież zawsze tym się tłumaczy zaskakująco dobrą dyspozycję gracza. Dobrze na ofensywnej desce i ciężko zapracowane dwie dobitki rzutów.

 8,5 Tyson Chandler- Nowojorski wertykalny rozciągacz przestrzeni, w pierwszej połowie nie dawał rady pod koszem z kującymi niczym osy zawodnikami Heat. Później gracze Miami nie mieli zbyt wielu okazaji do atakowania obręczy.

 8 J.R. Smith- w takim spotkaniu trudno mieć pretensje do niego o to, że za dużo rzucał. Bardzo dobrze w obronie, na deskach i znajdowaniu Novaka na czystych pozycjach

7,5  Rasheed Wallace- jego zaangażowanie w tym spotkaniu było nieporównywalne do tego z meczu z Bobcats. Doświadczony zawodnik wie jak rozłożyć pokłady swojej energii. Dobrze w post-upie i na tablicach.

 7,5 Steve Novak- na początku i na końcu spotkania nie trafiał z czystych pozycji, ale złapał momentum z resztą drużyny.
 7 Pablo Prigioni- aż 6 zbiórek i 2 przechwyty, poza tym bezbłędnie rzutowo 3/3 (w tym 1/1 za 3 punkty)

 7 James White- nie przestraszył się krycia Jamesa, poza tym bardzo dobrze w ataku, trafiał ważne rzuty i współgrał z resztą drużyny

 Chris Copeland- za krótko

Player of the Game: Raymond Felton












1 komentarz:

  1. Super artykuł o tym meczu, aż dziś sobie obejrzę go jeszcze raz :D

    OdpowiedzUsuń