niedziela, 9 grudnia 2012

Knicks @ Bulls 85:93 08/12/2012


       
      New York Knicks po raz drugi w tym sezonie musieli sobie radzić bez zmagającego się z urazem palca Anthony'ego. Tym razem nie udało się powtórzyć wyczynu z Florydy i Knicks polegli w Chicago z Bulls. Po spotkaniu w United Center Nowojorczycy zakończyli serię 5 zwycięstw, a dla Bulls była to 3 wygrana z rzędu.


CO W MENU?

Było to pierwsze spotkanie Ronnie Brewera przeciwko swojemu byłemu klubowi. Przed meczem Ronnie zdradził, że liczy na pobłażliwość ze strony fanów i nie zostanie zbyt głośno wybuczany. W pierwszej piątce Knicks znalazło się jeszcze dwóch byłych 'Byków', a mianowicie Chandler i Thomas. Z drugiej strony barwy Bulls reprezentował były Knick- Nate Robinson. 

Knicks przed tym spotkaniem przegrali 18 z ostatnich 21 meczów przeciwko Bulls. Przy ustalaniu terminarza spodziewano się zapewne, że pojedynek Nowego Jorku z Chicago będzie jednym z sobotnich hitów, tymczasem znacząco okrojone składy obu drużyn i nienajlepsza dyspozycja Bulls w tym sezonie nie mogły elektryzować na tyle ile można było wcześniej oczekiwać. Knicks zagrali bez wspomnianego Anthony'ego oraz Stoudemire'a, Camby'ego i Shumperta. Natomiast dla Chicago niebyli zdolni do gry Rose i Hamilton, a Hinrich nie wrócił do gry po pierwszej połowie.

Bulls dzień wcześniej zdecydowanie pokonali Detroit Pistons, a mecz z Knicks był ich drugim w back-to-back.

PIERWSZE PIĄTKI:



THREE COURSES MEAL DEAL

SLICING AND DICING

Nowojorczycy rozpoczeli spotkanie od prowadzenia 6:0 (najwyższego w całym meczu), ale dalsza część pierwszej kwarty należała już do Marco Belinelliego. Włoch nie miał zbyt wielu czystych pozycji, ale też radził sobie z oddawaniem celnych rzutów nad głowami Kidda i Smitha. To jak bardzo gorący był Belinelli pokazuje jego odpowiedź na 'trójkę' 'Sheeda, kiedy to równo z syreną kończącą pierwszą kwarte trafił grubo z 2 metrów zza łuku za 3 punkty. Bulls bardzo dobrze bronili na obwodzie i nie dopuszczali Knicks do rzucania za 3 z czystych pozycji (m.in. airballe Kidda i Brewera). Ponadto utrudniali rozgrywanie pick-and-rolla, gdzie Felton i Prigioni byli zmuszani do oddawania niewygodnych rzutów. 

POSTING AND TOASTING

Bulls prowadzili już 37:30, kiedy po dwóch kontrowersyjnych faulach technicznych z parkietu został usunięty Taj Gibson. Knicks złapali 'momentum' i szybko przeprowadzili 9-punktowy 'run'. Tom Thibodeau już do końca spotkania miał problemy z wysokimi i to nie tylko podkoszowymi, ale również rozgrywającymi. Kirk Hinrich z powodu urazu nie wrócił już do meczu, a później Boozer zebrał szybkie 4 faule. Raymond Felton starał się jak mógł wykorzystać fakt, że był kryty przez dużo niższego Nate'a Robinsona i ustawiał się tak w post'cie by mógł swobodnie oddać rzut z pół dystansu nad głową rezerwowego Bulls. Knicks coraz śmielej zaczeli poczynać sobie w pick-and-rollu, który był uruchamiany przez zasłony Chandlera i Thomasa. 

DISHING AND SWISHING

Problemy z faulami nie omineły też wysokich Knicks. Chandler zanotował kolejny faul walcząc o zbiórkę w ataku, ale na własne żądanie pozostał w meczu. Oczywiście Chandler nie mógł już grać agresywnie pod własnym koszem, a Bulls starali się to wykorzystać atakując obręcz Knicks- częste wjazdy Denga i Butlera. W efekcie Bulls zdobyli w ostatniej kwarcie 10 z 26 punktów w pomalowanym, a w całym meczu pokonali Knicks w tym elemencie 28:18. Nowojorczycy, na dwie i pół minuty do końca po celnej trójce Smitha zbliżyli się na 3 punkty do Bulls, ale kompletnie nieskuteczna egzekucja rzutowa nie pozwoliła im już wyrwać zwycięstwa (Felton spudłował 7 z 8 rzutów w ostatniej kwarcie, w większości były to jumpery z pół-dystansu)

RACHUNEK

Knicks przegrali przede wszystkim z powodu trzech czynników: strat, słabej skuteczności i ilości zezwolonych punktów w pomalowanym. Chociaż podopieczni Woodsona popełnili o 4 traty mniej od Bulls, to wynik 15-stu jest najgorszym od przegranej z Houston, kiedy uzyskali tą samą ilośc strat i też przegrali mecz. 'Bockers trafiali zaledwie 32% z gry i na nic zdały się punkty drugiej szansy, chociaż i tutaj wypadli lepiej Bulls- 18:16. Raymond Felton zdobył 27 punktów z 30 rzutów (9/30 FG). Ostatnim zawodnikiem Knicks, który trafił mniej niż 10 razy przy 30 próbach był Willis Reed w 1967 roku. Czwarta kwarta stała głównie pod znakiem fauli Chandlera i Chicago zdobyli w niej w pomalowanym 10 punktów mając w sumie 28 w całym meczu przy 18-stu Knicks. Po usunięciu Gibsona i faulach Boozera mogło się wydawać, że to Knicks zyskają przewagę w tym elemencie.

NAPIWEK

Carmelo Anthony już zapowiedział, że wystąpi w niedzielnym meczu przeciwko Nuggets.

OCENY ZAWODNIKÓW (1-10):

5 Raymond Felton- to spotkanie nie byłoby takie złe w jego wykonaniu gdyby nie ostatnia kwarta, w której wyglądał jak w meczu przeciwko Nets. Wyglądał jakby oddawał te rzuty, aby sie nie przemęczać- jak najmniejszym wysiłkiem znaleźć drogę do kosza. 
 
5 Jason Kidd- nieskutecznie i aż 3 straty, w obronie podobała mi się jego współpraca z Chandlerem przy obronie pick-and-rolli, ale dla nich to już chyb rutyna. Ball-movement w ofensywie też gdzieś zaginął.

5 Ronnie Brewer- nie zachwycił w swoim powrocie do 'Wietrznego Miasta', ale ze swojej dyspozycji w obronie może być zadowolony- skuteczna pomoc z 'weak-side' i wymuszał straty

6 Kurt Thomas- season-high w ilości zdobytych punktów, w jednej akcji chciał go minąć Luol Deng, ale jedyne co mu się udało to odbić od brzucha Kurta

7 Tyson Chandler- znowu znakomicie na tablicach, w sumie to już trzeci z ostatnich 4 meczów, gdy ma więcej niż 6 ofensywnych zbiórek. Niestety jego ilość fauli przechyliła szalę zwycięstwa na korzyść Bulls

3 J.R. Smith- zagrał równie nieskutecznie co w meczu przeciwko Bobcats, tyle że bez fajerwerków na koniec. Nie kontrolował piłki i nie potrafił jej złapać. Deng i Belinelli rzucali na nim jak chcieli. Pod nieobecność Melo powinien się stać opcją numer jeden, tymczasem -14 i 5 strat.

6 Rasheed Wallace- dobra robota na Boozerze i dwie celne trójki

4 Steve Novak- więcej prób z linii osobistych niż za 3, nie raził grą w obronie, chociaż na widok zbliżającego się Noah uciekał spod kosza.
 
4 Pablo Prigioni- nie dawał spokoju Thomasowi w pick-and-rollu, ale sam miał prbolem z wykończeniem akcji.

6 James White- z nim na parkiecie Knicks byli +10, odważne wejścia pod kosz, przemyślane i wyważone decyzje rzutowe, dobrze w obronie.

Player of the Game: Marco Belinelli











1 komentarz:

  1. @Kamilu jestem pełen podziwu że chciało Ci się to opisywać, a mi czytać oglądając w nocy :)

    OdpowiedzUsuń