czwartek, 6 grudnia 2012

Knicks @ Bobcats 100:98 06/12/2012


       Raymond Felton i Tyson Chandler powrócili do Charlotte, by stawić czoła zespołowi, w którym wcześniej razem występowali. Najwiodczniej gra przeciwko byłej drużynie podziałała motywująco bo obaj zawodnicy wypadli najlepiej w szeregach Knicks. Bobcats pomimo wcześniejszych 4 porażek z rzędu postawili trudne warunki graczom z Nowego Jorku- spisując się bardzo dobrze w obronie, atakując obręcz i przeprowadzając szybkie kontrataki. Dopiero rzut J.R. Smitha w ostatniej sekundzie dał zwycięstwo Knicks. Był to pierwszy game-winner w tym sezonie dla zawodników Mike'a Woodsona.

PIERWSZE PIĄTKI:





1 KWARTA 26:24

Obie drużyny zaczeły spotkanie w wolnym tempie. O ile Knicks mieli problemy z przedostawaniem się z piłką w pomalowane to wykorzystywali sytuacje, w których Bobcats zostawiali niekrytych zawodników pod koszem. Carmelo Anthony ani razu nie przepchnął się w swoim stylu pod obręcz przeciwnika. Gdy po dwóch celnych rzutach za 3 punkty Anthony'ego i Brewera Nowojorczycy prowadzili już 12:6, graczom z Charlotte udało się przeprowadzić szybki 'run' 9:1. To głównie aktywna gra na deskach i w ofensywie Chandlera pozwoliła utrzymać Knicks prowadzenie.

Kluczowa akcja: Wszystkie ofensywne zbiórki Chandlera, które dały dodatkowe punkty Knicks.
Najlepszy zawodnik: Tyson Chandler

2 KWARTA 51:53 (25:29)

Jednym z 'keys to the game' dla Bobcats było 'wypunktowanie' ławki rezerwowych Knicks i trzeba przyznać, że wypełnili wzorowo to założenie. Knicks wyglądali na zamroczonych w obronie, a szybcy gracze Bobcats starali się zdobyć jak największą przewagę w punktach w transition i nie mieli też większych problemów z przedostawaniem się pod kosz. W przeprowadzaniu akcji ofensywnych znakomicie się spisywali Walker, Sessions i Gordon. Po 5 minutach musieli wrócić do gry starterzy Knicks, ale 'Cats i tak doszli do 10-cio punktowego prowadzenia. Na kilka minut przed końcem pierwszej połowy Nowojorczycy pokazali obronę, która demonstrują w 'crunch-time' w tym sezonie- umiejętna rotacja w kryciu, wywieranie presji na rozgrywającym i szybkie powroty do obrony w kontrataku przeciwników (blok Smitha). Efekt? Bobcats przez ostatnie 4 minuty zdobyli zaledwie 4 punkty. W ataku swój rytm odzyskał Melo, jak się później okazało tylko na chwilę. 

Kluczowa akcja: Knicks wznawiają przy linii końcowej z 2 sekundami na zegarze odliczajacym czas do oddania rzutu. Piłka trafia do Melo, a ten fade-awayem rozbija 'shot-clock' i wyrównuje rezultat na 51:51 (Knicks 'run' 12:2) 
Najlepszy zawodnik: Carmelo Anthony

3 KWARTA 72:75 (21:22) 

Na początku trzeciej kwarty Raymond Felton przyczynił się do zdobycia wszystkich 7 punktów przez Knicks, na które Bobcats nie byli w stanie odpowiedzieć. Dalsza część tej kwarty to głównie popisy zawodników Charlotte, którzy nie dawali odpocząć w defensywie Chandlerowi atakując obręcz kiedy tylko się dało- nie były to tylko indywidualne wjazdy pod kosz, ale imponujące zagrywki po ścięciach. Zawodnicy z Północnej Karoliny równie agresywnie grali po drugiej stronie parkietu- nieustepliwa obrona Biyombo i Kidd-Gilchrista przyczyniła się do dwóch ofensywnych fauli w ataku Smitha i Chandlera. Knicks byli bezradni w ataku i przez 5 minut nie udało im się zdobyć punktów z akcji, a pomimo tego i tak utrzymywali się w grze. Negatywnym bohaterem był J.R. Smith, który w swoich 5 posiadaniach pod rząd chybił 3 rzuty z dystansu i popełnił 2 straty, w dodatku odpuszczał Gordonowi w obronie.
 
Kluczowa akcja: Tuż przed zakończeniem kwarty Jason Kidd najpierw trafia za 3 punkty, by po chwili po drugiej stronie parkietu zablokować rzut- 'big-time play'.
Najlepszy zawodnik: Kemba Walker

4 KWARTA 100:98 (28:23)

Czwarta kwarta jest kwartą dla bohaterów- najlepsi zawodnicy zachowują to co najlepsze na tą część spotkania. To nie była udana połowa dla Carmelo Anthony'ego- nie mógł odnaleźć swojego rytmu strzeleckiego, ale nie bał sie poświęcić dla swojego zespołu, który znowu w końcówce meczu popisał się wyśmienitą defensywą. Knicks rozgerali znakomitą partie w obronie, zmuszając Bobcats do błedów '24 sekund', '5 sekund' i kilkukrotnej straty piłki. J.R. Smith najpierw przechwycił najważniejszą piłke meczu, by jeszcze w tej samej akcji zaprzepaścić okazję do zdobycia łatwych dwóch punktów w kontrze. Zamiast atakować obręcz cofnął się kilka kroków do tyłu, a trener Woodson poprosił o czas. Knicks mieli niespełna 4 sekundy na rozegranie ostatniej akcji, piłka trafiła w ręce Smitha, który oddał trudny rzut z odchylenia mając na sobie jednego z najlepszych obrońców ligi. J.R. trafił i po celnym rzucie postawił sobie 'posąg'. Już dwukrotnie we wcześniejszych meczach Anhtony chybił z tej samej pozycji, tym razem był nieobecny z powodu urazu palca- trzeba przyznać, że Melo wie jak poświęcić się dla zespołu.

Kluczowa akcja: Game-winner Smitha.
Najlepszy zawodnik: Gerald Henderson


OCENY ZAWODNIKÓW (1-10):

 7,5 Raymond Felton znakomity początek drugiej połowy, wszystkie punkty zostały zdobyte z jego udziałem- asysty, rzuty, kierowanie grą zespołu. Mogło się wydawać, że nie radził sobie z Kembą, ale to on odnotował +10, gdy był na parkiecie , a Walker miał -10. Ponadto 9 asyst i ponownie żadnej straty. 

 6,5 Ronnie Brewer- znakomicie w obronie i przyzwoicie w rzutach, nie spuszcza z tonu i wykonuje bardzo dobrze swoje zadanie. Miał tylko jeden przechwyt, ale przyczynił się do wymuszenia innych.

 7,5 Carmelo Anthony- miał problemy z przedostawaniem się pod kosz. W drugiej połowie kompletnie mu nie szło w ofensywie, ale za to robił wiele innych rzeczy (3 przechwyty) i znakomicie spiswał sie w obronie. W kluczowym momencie nie bał się rzucić w trybuny za piłką- przez co rozciął palca w lewej ręce i nie wrócił juz do meczu.
 
 5 Kurt Thomas- jestem pod wrażeniem tego jak wypatrzył Melo pod koszem w pierwszej akcji Knicks- później już nie grał.

 8,5 Tyson Chandler- Knicks wygrali dzieki jego grze na deskach, poza tym widać jego progres gry w ofensywie i nie mam tu na myśli jedynie znikomej gry w post'cie, ale odważnego atakowania obręczy. Juz kilka meczów z rzędu dostarcza po kilkanaście punktów.  

 7 J.R. Smith- przyzwoita druga kwarta, ale kompletnie zawodził przez całą resztę spotkania- oczywiście, aż do kluczowego momentu, w którym został bohaterem. 

 7 Jason Kidd- wrócił i odwalił kawał dobrej roboty w kluczowych momentach, ważne bloki, przechwyty i rzuty. Nie robi tego często, ale nie da się tego nie zauważyć bo do jego zagrań dochodzi w ważnych momentach. No i oczywiście jego cwaniacki head-fake.

 5 Rasheed Wallace- pasywny w obronie, przyglądał się tylko jak Bobcats atakowali obręcz, wyglądał na pół-przytomnego.

 5,5 Steve Novak- nowo-wyuczony rzut po koźle i 'fake' chyba sprawia mu trudności z podjęciem z decyzji i opóźnia szybkość uwalniania rzutu, do którego nas przyzwyczaił w zeszłym sezonie. Niestety znowu kiepsko w obronie.
 
 5,5 Pablo Prigioni- nie obyło się bez przechwytu, ale na szczęście obyło się bez straty. Nie popisał się w drugiej kwarcie, gdy Bobcats przejeli kontrole nad meczem i wyszli na 10-cio punktowe prowadzenie.

James White- 8 sekund.

Player of the Game: Tyson Chandler








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz