sobota, 24 listopada 2012

Knicks @ Houston 103:131 23/11/2012



       Knicks przegrali 13 z ostatnich 14 spotkań z Rockets. Po ostatniej nocy bilans bezpośrednich pojedynków wygląda jeszcze bardziej imponująco dla Houston, po tym jak ci odnieśli efektowane zwycięstwo 131:103. Zdobycz punktowa gospodarzy wyrównała rekord Toyota Center pod wzgledem ilości zdobytych punktów przez jedną drużynę. Po znakomitej obronie Nowojorczyków z pierwszych 9 spotkań nie było śladu, a Chandler Parsons i James Harden zdobywali punkty na wszelkie możliwe sposoby. W bezpośrednim pojedynku rozgrywających lepszym okazał się być Jeremy Lin. 

PIERWSZE PIĄTKI:



1 KWARTA 32:35

Zastanawiam się gdzie była defensywa Knicks przez pierwsze 10 minut. Rockets robili co chcieli- agresywnie atakowali obręcz, wyprowadzali szybkie kontry, oddawali niekontestowane rzuty z dystansu. Natomiast Knicks bez zaciekłości, ociężali tak jakby jeszcze nie wrócili z Święta Dziękczynienia. Parsons robił co chciał z Brewerem po zasłonach, a później Smith nawet nie starał się blokować jego rzutów, chociaż wiedział, że jest 'hot'. Knicks mają szczęście, że Asik nie należy do najlepszych egzekutorów, bo miał mnóstwo dogodnych sytuacji pod koszem. 'Hot' również był Carmelo Anthony i to dzięki jego dyspozycji strzeleckiej 'Bockers zawdzięczali tylko 3-punktową stratę. Smith pod koniec kwarty wjazdami pod kosz wykorzystywał fakt, że Rockets przekroczyli limit fauli i odbywał częste wycieczki na linię rzutów osobistych.  

Kluczowa akcja: Parsons wyprowadza piłkę w transition i prostopadle zagrywa kozłem do ścinającego pod kosz Asika, który kończy akcje dunkiem- 11:6 dla Rockets w 9 minucie.
Najlepszy zawodnik: Chandler Parsons

2 KWARTA 57:72 (25:37)

Obrona Knicks wygladała tak jakby Mike D'Antoni wrócił na ławkę. Rekordowa zdobycz punktów w pierwszej połowie przez Rockets w tym sezonie mówi sama za siebie. Nie było obrony obwodu- Harden przedostawał się w 'pomalowane' kiedy tylko chciał. Słabo wyglądądała również rotacja po zasłonach, gdzie Knicks zostawiali graczy Houston na czystych pozycjach. Na 5 minut do końca połowy Nowojorczycy przeprowadzili 'run' 11:2, ale chwilę później z powodu 3 fauli na ławce musiał usiąść Anthony. Gospodarze wykorzystali niemoc w ofensywie Knicks i przeprowadzili szturm zdobywając 12 punktów bez odpowiedzi. Podobnie jak w meczu w Dallas przyśpieszone tempo wydaje się być skuteczną bronią na zawodników i system Mike'a Woodsona. Rockets biegali i w pierwszej połowie zdobyli 17 punktów w transition oraz 28 w 'pomalowanym'.

Kluczowa akcja: James White atakuje obręcz Houston, ale jest zablokowany przez Cooka, piłka trafia w ręce Lina, który w transition dostrzega ścinającego Parsonsa, a ten kończy akcję dunkiem.
Najlepszy zawodnik: James Harden

3 KWARTA 80:104 (23:32)

Brak osoby broniącej środka pola trzech sekund zaczął być wykorzystywany coraz bardziej przez Rockets. Chandler miał pretensje do innych graczy, że nie potrafili powstrzymać wysokich pod koszem i nie przejmowali jego zawodnika, gdy ten pomagał na obwodzie- ta strategia staje się coraz bardziej krzywdząca. Nie dość, że nie ma nikogo kto mógłby zebrać piłkę po niecelnym rzucie to przeciwnicy otwierają drogę na kosz jednym podaniem. W ataku się układało dopóki Melo nie zaczął wylewać swojej frustracji na sędziów- wynikała ona zdecydowanie z niemocy, aniżeli z woli walki. Rockets trafiali, a Anthony popełniał kolejne straty w ataku... Chandler został dość pobłażliwie potraktowany przez sędziów i po łokciu wymierzonym w kierunku Asika został ukarany jedynie flagrantem (zemściło się to na Knicks, bo Turek nie chybił z linii, a po wznowieniu z boku, Lin trafił za 3). W ostatniej akcji Jeremy Lin odegrał do niepilnowanego na obwodzie Toney Douglasa, który nie pomylił się z dystansu- taka symboliczna akcja... 
Kluczowa akcja: Melo nie trafia jumpera i w swoim stylu kłóci się o faul zamiast wracać do obrony, tymczasem Harden podaje przez całe boisko do niepilnowanego Pattersona, któremu nie pozostaje nic jak zakończyć akcje dunkiem. Dodatkowo Melo zostaje ukarany technicznym, bezbłędnie wykonanym przez Rockets, a mecz wymyka się spod kontroli Nowojorczyków.
Najlepszy zawodnik: Omer Asik

4 KWARTA 103:131 (23:27)

Nie wiem czy Knicks mieli jeszcze nadzieję na wyrwanie tego meczu, ale sił starczyło im tylko na kilka pierwszych minut ostatniej kwarty- spotkanie całkowicie zamknął rzut Cooka za 3 punkty. Później był tylko 'garbage time'. Seria dotkliwych spotkań jest integralną częścią sezonu i teraz najważniejsze jest to jak podopieczni Woodsona zareagują na spadek formy, bo zdecydowanie brakowało waleczności jaką się wykazywali w 9 pierwszych spotkaniach. 

Kluczowa akcja: Toney Douglas na kilkanaście sekund przed końcem oddaje ostatni rzut i trafia za 3 punkty- tak jakby chciał podziękować Knicks za ostatni zmarnowany sezon.
Najlepszy zawodnik: Toney Douglas


OCENY ZAWODNIKÓW (1-10):

 4 Raymond Felton- zbyt wiele bezsensownych rzutów w pierwszej kwarcie, złe podania, za dużo indyka? Zaczął trafiać za 3 w drugiej połowie, ale nie potrafił pokierować zespołem w transition- Rockets bezproblemowo nadąrzali z ustawianiem obrony. Pomimo lepszych statystyk był zdecydowanym przegranym w bezpośrednim pojedynku z Linem.

 3 Jason Kidd- za wolny na obwodzie, nie dawał rady młodym przeciwnikom, kilka znakomitych podań otwierających drogę na kosz i znowu ten head-fake. 

 2 Ronnie Brewer- kompletnie zawalił robotę w obronie na Parsonsie, który mijał go na zasłonach, lub gdy je fakeował. Dobre wejście pod kosz przy lini końcowej zakończone dunkiem- mimo wszystko wygląda bardzo niepewnie we wjazdach pod obręcz.

 6 Carmelo Anthony- znakomita pierwsza połowa, był praktycznie jedyną opcją w ofensywie. Za bardzo jednak sobie pozwalał w ataku i szybko złapał 3 faule, tym samym osłabiając drużynę. Na początku drugiej połowy dalej trafiał, ale po jednej z nieudanych akcji górę wzieła frustracja- najpierw nad nim, a później nad całą drużyną. Nie pomaga w obronie i tak naprawdę nie ma kto kryć wysokich przeciwników gdy Chandler opuszcza pole trzech sekund. Po defensywnej stronie nie było widać zaangażowania.

 2 Tyson Chandler- Knicks nie mieli żadnej protekcji obręczy na starcie, a Rockets bezproblemowo znajdowali drogę na kosz, mało agresywnie w obrone. Gdy zaczął walczyć o zbiórki i pozycje złapał szybkie faule. Później była frustracja i łokieć wymierzony Asikowi- powinien zostać wyrzucony z meczu, prawdopodobnie ilość straconych punktów spod kosza i tak by się nie zmieniła.

 2 J.R. Smith- zorientował się w sytuacji w pierwszej kwarcie i często penetrował pole 3-sekund, dzięki czemu dostawał się na linie rzutów osobistych. Później akcje na siłe, wygląda jakby stracił świeżość z początku sezonu.

 2 Steve Novak- zbytnio nie przeszkadzał Parsonsowi we wjazdach na kosz i wciąż nie potrafi się wstrzelić.

 4 Kurt Thomas- wystąpił tylko ze względu na uraz Wallace'a? Sam nie wystarczył do obrony obręczy i nie dawal sobie rady z wyższym Asikiem.
 2 Pablo Prigioni- nie miał pomysłu na rozgrywanie akcji, dlatego oddawał co chwila wymuszone rzuty. W obronie Lin i Douglas strzepywali go z siebie jednym zwodem.

 3 James White- w ataku statycznie, stal w jednym miejscu i czekał na podanie. Do gry obronnej też niczego nie wniósł.

 5 Chris Copeland- wykazał się większą intensywnością gry w 8 minut niż wszyscy Knicks w pierwszych trzech kwartach. Agresywnie w ataku przeciwko rezerwowym Houston.

Player of the Game: Chandler Parsons




                                           





3 komentarze:

  1. aż żal tyłek ściska gdy melo zamiast wracać do obrony dyskutuje z sędziami...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już zapomniałem o tym meczu pewnie jeszcze takie będą :). Jutro o 19 00 z Detroit "chyba" wygramy, no nie ???. Gorzej może być w Poniedziałek w Brooklynie....

    OdpowiedzUsuń
  3. ja mam nadzieję że z pistons pójdzie szybko i chłopaki odpoczną troche na Netsów.

    OdpowiedzUsuń